Mimo licznych sprzeciwów z mojej strony nikt nie uznał, że
powinnam iść z nimi do tej kawiarni. Andrea uznał, że pójdą jeszcze on, Erika i
Michał. Kurek miał zostać i pilnować czy przypadkiem nie śledzę ich.
Tak więc musiałam zostać. Zdenerwowana usiadłam na łóżku i z
powodu wielkiej nudy wyciągnęłam telefon
i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Po chwili poczułam że materac zaczyna się uginać
i jak kurkowe ramię ociera się o moje. Bezczelnie zaglądał mi przez ramię.
- Mama nie nauczyła, że to tak nieładnie? – spojrzałam na niego.
- No coś tam kiedyś mówiła ale ja się wtedy nie słuchałem –
wyszczerzył się. Zaśmiałam się. – Grasz na gitarze? – spytał pokazując zdjęcie,
na którym siedzę na swoim łóżku z gitarą.
- Podobno tak – odpowiedziałam. – A ty?
- Tak troszeczkę. Wiesz nie żebym się chwalił ale mówią, że
całkiem nieźle mi idzie a nawet lepiej. Więc jak skończę z siatkówką to założę
zespół a ty będziesz wokalistką – powiedział poważnym tonem. Spojrzałam na niego z politowaniem.
- A skąd wiesz, że potrafię śpiewać hmm?
- No wywnioskowałem po tym zdjęciu. Bo wiesz zazwyczaj jak ktoś
gra na gitarze to i ładnie śpiewa. A ja lubię jak dziewczyna ładnie śpiewa –
uśmiechnął się. Oblałam się rumieńcem. Mam nadzieję, że tego nie zauważył.
- Jeśli to ma być podryw to nie w tą stronę kolego – zaśmiałam się
i schowałam telefon.
- A powiesz mi kiedy będzie ta dobra strona?
- Może. – Westchnęłam i spojrzałam na zegarek na ścianie. Minęło
dziesięć minut. – Ile to może trwać?
- Jesteś zła? Wiesz ja uważałem i nadal uważam, że powinnaś tam
iść z nimi.
- To czemu się nie odezwałeś? – spytałam z wyrzutem.
- No bo to nie moja sprawa tak jakby. Wiesz mało się znamy nawet
nie przyjaźnimy, jakbyśmy się przyjaźnili to coś bym powiedział …
- Zabierz mnie tam – poprosiłam go.
- Nie mogę. Zbyszek powiedział, że mi nogi z dupy powyrywa jak
tylko cię stąd wypuszczę.
Westchnęłam zrezygnowana i założyłam ręce na piersi. I co teraz
mam czekać nie wiadomo ile na to aż przyjdą ? A może jakbym je zobaczyła to coś
by mi się przypomniało! Miśka zawsze mówiła, że się szybko denerwuję. Zaraz!
Podniosłam się i spojrzałam na Kurka. Wyciągnęłam szybko telefon i napisałam do
Zbyszka, to co przed chwilą pojawiło się w moich myślach. Czyżbym przypominała
sobie powoli wszystko? Tak bardzo chciałabym mieć to już wszystko za sobą.
- Mogę cię o coś spytać? Długo się przyjaźnicie? – spytał bez
czekania aż odpowiem mu na pierwsze pytanie.
- Ze Zbyszkiem? No już z trzy lata. Chłopaki są dla mnie jak
dwójka kolejnych braci. – Kiwnął głową powoli patrząc na mnie ale szybko
odwrócił wzrok i patrzył się na zegarek. Jakby był naprawdę taki interesujący.
Wyobraziłam sobie moje spotkanie z rodzicami. Wychodzę z samochodu
a moja mama już do mnie podbiega i przytula mocno bojąc się że jak mnie puści
to znów zniknę. Potem przychodzi kolej na tatę, który równie mocno mnie
przytula i całuje w czoło. Podchodzą siostry i babcia, potem podbiega nasz
czarny kundelek wesoło merdając ogonem. Przedstawiam im Anastasich i Zbychiała.
Zapraszają nas do środka. Kiedy Andrea zaczyna opowiadać co się ze mną stało,
według jego podejrzeń, wychodzę z pokoju pod pretekstem skorzystania z
łazienki. Gdy wracam mama przytula mnie jeszcze raz ale tym razem już nie
puszcza, cały czas trzyma mnie za rękę. Potem rozmawiamy na luźniejsze tematy.
- Czemu gimnastyka? – jego głos wyrwał mnie z rozmyślań.
Spojrzałam na niego, patrzył i czekał aż mu odpowiem. Odwróciłam głowę i
zastanowiłam się nad odpowiedzią.
- Może ci odpowiem tak: czemu siatkówka? Pewnie bym usłyszała
podobną odpowiedź – bo to twoja pasja. Dla mnie jest to gimnastyka i muzyka.
Anastasi zapisali mnie na kilka zajęć w tym była też i siatkówka ale uznałam,
że to nie to. Balet, tenis i jazda konna też mi nie odpowiadały dopiero gdy
poszłam na pierwsze zajęcia z gimnastyki poczułam, że właśnie tym chcę się
zajmować. Trener powiedział mi wtedy, że mam wielki talent. Potem już zaczęłam
trenować na poważnie, musiałam też zrezygnować ze szkoły. Miałam indywidualne
zajęcia. Ale nie zamieniłabym tych lat na nic innego – uśmiechnęłam się do
siebie na wspomnienie tych wszystkich chwil.
- Jednak mimo wszystko jakieś światełko pojawia się przy tym
porwaniu – powiedział cichutko Kurek. Spojrzałam na niego i zastanowiłam się
nad tymi słowami. W sumie to miał racje bo gdyby nie porwanie nie poznałabym
pewnie Zbyszka i Michała a tym bardziej Anastasich. Pewnie nie odkryłabym tej
wielkiej miłości jaką darzę gimnastykę i nie trenowałabym jej. Siedziałabym
pewnie teraz w szkolnej ławce i odliczała minuty do końca kolejnych lekcji i
moim jedynym problemem było by czy ten chłopak z 2c się ze mną umówi.
- Pewnie masz rację – odparłam. Spojrzałam na niego, przyglądał mi
się. Uśmiechnęłam się lekko i spuściłam wzrok wlepiając go w dłonie, które były
w tym momencie nadzwyczaj interesujące.
Zbyszek :
Wyszliśmy kilka minut wcześniej. Szczerze to bardzo się zdziwiłem,
że tak szybko dostaliśmy odpowiedź. Myślałem, że zajmie nam to o wiele więcej
czasu ale jak widać Nina chyba jest w czepku urodzona.
Weszliśmy do kawiarenki, gdzie się umówiliśmy zmówiliśmy po kawie
i czekaliśmy. Po kilku minutach poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i
odczytałem wiadomość od Niny. Pisała, żebym zapytał się czy jedna z dziewczyn nie
mają na imię Michalina bo coś sobie przypomniała. Powiedziałem o tym reszcie, kiwnęli głowami i
dalej siedzieliśmy w ciszy. Widać po Anastasich, że bardzo się denerwują nie
chcę nawet myśleć o Ninie. Ta to pewnie bije biednego Kurka gdzie popadnie,
wyrywa się by tylko wyjść z pokoju.
Pół godziny później drzwi kawiarenki otworzyły się a w nich
stanęła Nina z jakąś dziewczyną, której nie znam. Może wskazywała jej drogę?
Ale co zrobiła z Kurkiem. Dziewczyny rozejrzały się. Ta druga gdy tylko nas
dostrzegła kiwnęła na nas, złapała Ninę za rękę i podeszły do nas.
- Dzień dobry – odezwała się. – To ja dzwoniłam, na pańskie ogłoszenie,
że tak powiem. Jestem Joanna a to moja przyjaciółka Michalina. – Gdy to
powiedziała szczęka mi opadła, poczułem po chwili rękę Michała na mojej brodzie
i jak podnosi ją do góry. Nina miała siostrę bliźniaczkę?! I do tego były jak
dwie krople wody, nie było między nimi żadnej różnicy, ten sam kolor i długość
włosów. Takie same oczy, mogę się założyć, że gdyby ta się uśmiechnęła miałyby
identyczne uśmiechy.
- Tak siadajcie – powiedział Michał wstając i podsuwając im
krzesła. Również przypatrywał się Miśce.
- A gdzie jest Tośka? – pierwszy raz odezwała się kopia Niny.
Spojrzeliśmy po sobie.
- Antonina – Nina – szepnął do mnie Michał – jacy my jesteśmy
głupi – pokręcił głową.
- Yyy … została w hotelu. – Odezwał się Anastasi. – Szybko
dostaliśmy odpowiedź, baliśmy się że jesteście jakimiś oszustkami czy coś –
dziewczyny pokiwały głowami ze zrozumieniem, mimo swojego akcentu i krótkiej
nauki bardzo dobrze się wypowiedział po polsku. – Jesteś … do niej bardzo
podobna – zwrócił się do Michaliny. – Uśmiechnęła się nikle.
- Co z nią? Nic jej nie jest? Co się z nią działo przez ten czas?
– zasypywała nas pytaniami.
Andrea spojrzał na nią i po chwili opowiedział jej wszystko. Jak
to znalazł ją wraz z Eriką pod swoim domem, potem sprawę adopcji i o tym jak
żyła pod ich dachem. Potem powiedział jej o kursie i że dopiero od tamtego
czasu coś sobie zaczęła przypominać. Zapewnił je że wszystko z nią w porządku i
ma się świetnie i że na pewno nie może się doczekać jak się z nimi spotka.
Potem dziewczyny opowiedziały jak doszło do porwania. Okazało się że Tośka, bo
tak się naprawdę nazywała, wracała późno wieczorem od Aśki. Dziewczyny
mieszkały po sąsiedzku i nikt nie pomyślały, że mogłoby się coś takiego zdarzyć
tym bardziej, że mieszkały w spokojnej wsi pod Warszawą gdzie wszyscy się
znali. To porwanie zupełnie nie pasowało do tego obrazka. Oczywiście wszyscy
zaangażowali się w poszukiwania Tosi ale nic nie wskórano po kilku miesiącach
poszukiwań policja uznała ją za zmarłą i zakończono sprawę lecz rodzina nigdy
nie traciła nadziei, że ją odnajdą.
Nie chcieliśmy trzymać Niny, znaczy się Tośki w niepewności więc
postanowiliśmy zaprowadzić dziewczyny do hotelu. Droga powrotna przeminęła nam
w zupełnej ciszy i zerkaniu po sobie raz po raz.
- Proszę – otworzyłem drzwi przed dziewczynami. Weszły do środka
niepewnie. Wszedłem pierwszy w głąb pokoju, Tośka z Kurkiem siedzieli na łóżku
i gadali o czymś ale gdy tylko Kurek mnie dostrzegł szturchnął Tośkę a ta
szybko zeskoczyła z łóżka i podeszła do mnie.
- I co? – spytała.
- Nooo trochę było to dziwne spotkanie ale to na pewno twoja
rodzina. – Powiedziałem i odsunąłem się, dziewczyny podeszły bliżej. Widziałem
ich zdenerwowanie ale i niedowierzanie, tak samo i u Tośki. Po chwili
bliźniaczki rzuciły się sobie w ramiona.
Tośka :
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę! Te wszystkie sny, obrazy to nie
był jednak wytwór mojej wyobraźni! Miśka istnieje naprawdę i wygląda zupełnie
jak ja nie zdziwię się jak później Andrea czy Erika powiedzą mi że myśleli na
początku, że to ja weszła do kawiarni.
Patrzyłam na nią a w mojej głowie był istny chaos. Przeróżne
obrazy i wspomnienia mieszały się ze sobą ale tworzyły całość. Przypomniałam ją
sobie! To była moja siostra, moja Misia! Podeszłam do niej i objęłam ją
szczelnie ramionami. Bałam się ją puścić, bałam się że to znów zwykły sen gdy
tylko otworzę oczy pryśnie jak bańka mydlana! Łzy lały się po moich policzkach
i skapywały na jej szary sweterek, otworzyłam oczy i odchyliłam się ale nadal
trzymałam ją za ramiona, ona mnie też, widać również się bała, że mnie znów
straci. Uśmiechnęłam się do niej.
- Misia – szepnęłam, kiwnęła głową i znów padłyśmy sobie w
ramiona. Nie wiem ile tak trwałyśmy ale usłyszałam westchnienie. Odwróciłam
głowę i zobaczyłam dziewczynę z brązowymi włosami, która również płakała i uśmiechała
się. Przyglądałam jej się. Ta twarz również była mi znajoma ale inna.
Spróbowałam sobie przypomnieć ale za każdym razem w pamięci stawała mi mała
blondynka podobna do niej. I nagle mnie olśniło. – Isia! – Uśmiechnęła się
jeszcze szerzej, wyciągnęłam ku niej rękę i przyciągnęłam do nas.
Po kilkunastu minutach się uspokoiłyśmy i usiadłyśmy, żeby omówić
co dalej. Nie chciałam, żeby sobie poszły. Przedstawiłam im jeszcze Kurka,
który jak zawsze się nie odzywał tylko przyglądał.
- Widzę, że ty to masz samych sławnych znajomych – powiedziała
Iśka. Zaśmiałam się.
- Teraz i wy macie sławnych znajomych. No ale powiedźcie co tam u
was? – spytałam. Opowiedziały mi o szkole i znajomych, o moich poszukiwaniach i
to jak policja uznała mnie za zmarłą. Bałam się trochę jak zareaguje mama i
tata na wieść, że się odnalazłam i mam się dobrze ale Miśka zapewniła mnie, że
na pewno się ucieszą. Nie mogłam się doczekać aż pojadę do domu. Spojrzałam na
Anastasich, patrzyli na mnie i uśmiechali się lekko, byli szczęśliwi bo ja
byłam szczęśliwa ale widziałam w ich oczach pewien ból. – Przepraszam was na
chwilkę dobrze – zwróciłam się do dziewczyn i podeszłam do Anastasich. Złapałam
ich oboje za ręce i poszliśmy do ich pokoju. – Co jest?
- Nic. – Odpowiedziała szybko Erika. – Cieszymy się że odnalazłaś
rodzinę – uśmiechnęła się nikle jakby zaraz miała się popłakać.
- Zrozumiemy jeśli będziesz chciała już na zawsze zostać w Polsce
– powiedział cicho Andrea. Spojrzałam na niego i wtedy zrozumiałam. Bali się że
przez to wszystko mnie stracą, że nie będę chciała się już z nimi widywać, że
ich zostawię i zapomnę co dla mnie zrobili.
- Nie – pokręciłam głową. – Nawet nie myślcie, że was zostawię.
Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie – zaśmiałam się i zdałam sobie sprawę, że
znowu płaczę. Nie zostawię ich chodźmy nie wiem co. – Kocham was i nie
wyobrażam sobie bez was życia i nawet to że odnalazłam rodzinę tego nie zmieni.
Wy także jesteście moją rodziną! – podeszłam do nich i przytuliłam oboje.
Staliśmy tak przez chwilę po czym Andrea powiedział, że powinniśmy już wracać.
***
Cześć wczoraj wróciłam i jestem z nowym rozdziałem :).
Chciałam się odnieść jeszcze do poprzedniej części a właściwie do jednego komentarza pod nią. Tak więc, doskonale zdaję sobie sprawę, że na zdjęciu Michaliny i Antoniny jest jedna i ta sama osoba tylko, że z różnych profili ponieważ dziewczyny są bliźniaczkami jednojajowymi więc to normalne, że wyglądają tak samo.
Czemu Iśka a nie Aśka czy Joanna? Ponieważ w mojej głowie wykreowała się Iśka i już. Nie potrafię tego zmienić ona po prostu była, jest i będzie Iśką Plińską.
Pozdrawiam :)
Boskie ;)
OdpowiedzUsuńW koncu po tylu latach sie odnalazly ;p
Pisz szybko kolejny ;3
Zapraszam do mnie:
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
Rozdział jest świetny, zresztą jak zawsze. :D
OdpowiedzUsuńMiśka odnalazła siostrzyczkę *.* Po tylu latach, chyba będą miały sobie dużo do opowiedzenia. Zastanawiam się tylko, co teraz będzie z Andreą i Eriką. Ale wszystko pewnie wyjaśni się w następnym rozdziale. Tak więc, nie mogę doczekać się kolejnego. Pisz szybko! :D