poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 6



Mimo licznych sprzeciwów z mojej strony nikt nie uznał, że powinnam iść z nimi do tej kawiarni. Andrea uznał, że pójdą jeszcze on, Erika i Michał. Kurek miał zostać i pilnować czy przypadkiem nie śledzę ich.
Tak więc musiałam zostać. Zdenerwowana usiadłam na łóżku i z powodu wielkiej nudy  wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Po chwili poczułam że materac zaczyna się uginać i jak kurkowe ramię ociera się o moje. Bezczelnie zaglądał mi przez ramię.
- Mama nie nauczyła, że to tak nieładnie? – spojrzałam na niego.
- No coś tam kiedyś mówiła ale ja się wtedy nie słuchałem – wyszczerzył się. Zaśmiałam się. – Grasz na gitarze? – spytał pokazując zdjęcie, na którym siedzę na swoim łóżku z gitarą.
- Podobno tak – odpowiedziałam. – A ty?
- Tak troszeczkę. Wiesz nie żebym się chwalił ale mówią, że całkiem nieźle mi idzie a nawet lepiej. Więc jak skończę z siatkówką to założę zespół a ty będziesz wokalistką – powiedział poważnym  tonem. Spojrzałam na niego z politowaniem.
- A skąd wiesz, że potrafię śpiewać hmm?
- No wywnioskowałem po tym zdjęciu. Bo wiesz zazwyczaj jak ktoś gra na gitarze to i ładnie śpiewa. A ja lubię jak dziewczyna ładnie śpiewa – uśmiechnął się. Oblałam się rumieńcem. Mam nadzieję, że tego nie zauważył.
- Jeśli to ma być podryw to nie w tą stronę kolego – zaśmiałam się i schowałam telefon.
- A powiesz mi kiedy będzie ta dobra strona?
- Może. – Westchnęłam i spojrzałam na zegarek na ścianie. Minęło dziesięć minut. – Ile to może trwać?
- Jesteś zła? Wiesz ja uważałem i nadal uważam, że powinnaś tam iść z nimi.
- To czemu się nie odezwałeś? – spytałam z wyrzutem.
- No bo to nie moja sprawa tak jakby. Wiesz mało się znamy nawet nie przyjaźnimy, jakbyśmy się przyjaźnili to coś bym powiedział …
- Zabierz mnie tam – poprosiłam go.
- Nie mogę. Zbyszek powiedział, że mi nogi z dupy powyrywa jak tylko cię stąd wypuszczę.
Westchnęłam zrezygnowana i założyłam ręce na piersi. I co teraz mam czekać nie wiadomo ile na to aż przyjdą ? A może jakbym je zobaczyła to coś by mi się przypomniało! Miśka zawsze mówiła, że się szybko denerwuję. Zaraz! Podniosłam się i spojrzałam na Kurka. Wyciągnęłam szybko telefon i napisałam do Zbyszka, to co przed chwilą pojawiło się w moich myślach. Czyżbym przypominała sobie powoli wszystko? Tak bardzo chciałabym mieć to już wszystko za sobą.
- Mogę cię o coś spytać? Długo się przyjaźnicie? – spytał bez czekania aż odpowiem mu na pierwsze pytanie.
- Ze Zbyszkiem? No już z trzy lata. Chłopaki są dla mnie jak dwójka kolejnych braci. – Kiwnął głową powoli patrząc na mnie ale szybko odwrócił wzrok i patrzył się na zegarek. Jakby był naprawdę taki interesujący.
Wyobraziłam sobie moje spotkanie z rodzicami. Wychodzę z samochodu a moja mama już do mnie podbiega i przytula mocno bojąc się że jak mnie puści to znów zniknę. Potem przychodzi kolej na tatę, który równie mocno mnie przytula i całuje w czoło. Podchodzą siostry i babcia, potem podbiega nasz czarny kundelek wesoło merdając ogonem. Przedstawiam im Anastasich i Zbychiała. Zapraszają nas do środka. Kiedy Andrea zaczyna opowiadać co się ze mną stało, według jego podejrzeń, wychodzę z pokoju pod pretekstem skorzystania z łazienki. Gdy wracam mama przytula mnie jeszcze raz ale tym razem już nie puszcza, cały czas trzyma mnie za rękę. Potem rozmawiamy na luźniejsze tematy.
- Czemu gimnastyka? – jego głos wyrwał mnie z rozmyślań. Spojrzałam na niego, patrzył i czekał aż mu odpowiem. Odwróciłam głowę i zastanowiłam się nad odpowiedzią.
- Może ci odpowiem tak: czemu siatkówka? Pewnie bym usłyszała podobną odpowiedź – bo to twoja pasja. Dla mnie jest to gimnastyka i muzyka. Anastasi zapisali mnie na kilka zajęć w tym była też i siatkówka ale uznałam, że to nie to. Balet, tenis i jazda konna też mi nie odpowiadały dopiero gdy poszłam na pierwsze zajęcia z gimnastyki poczułam, że właśnie tym chcę się zajmować. Trener powiedział mi wtedy, że mam wielki talent. Potem już zaczęłam trenować na poważnie, musiałam też zrezygnować ze szkoły. Miałam indywidualne zajęcia. Ale nie zamieniłabym tych lat na nic innego – uśmiechnęłam się do siebie na wspomnienie tych wszystkich chwil.
- Jednak mimo wszystko jakieś światełko pojawia się przy tym porwaniu – powiedział cichutko Kurek. Spojrzałam na niego i zastanowiłam się nad tymi słowami. W sumie to miał racje bo gdyby nie porwanie nie poznałabym pewnie Zbyszka i Michała a tym bardziej Anastasich. Pewnie nie odkryłabym tej wielkiej miłości jaką darzę gimnastykę i nie trenowałabym jej. Siedziałabym pewnie teraz w szkolnej ławce i odliczała minuty do końca kolejnych lekcji i moim jedynym problemem było by czy ten chłopak z 2c się ze mną umówi.
- Pewnie masz rację – odparłam. Spojrzałam na niego, przyglądał mi się. Uśmiechnęłam się lekko i spuściłam wzrok wlepiając go w dłonie, które były w tym momencie nadzwyczaj interesujące. 

Zbyszek :
Wyszliśmy kilka minut wcześniej. Szczerze to bardzo się zdziwiłem, że tak szybko dostaliśmy odpowiedź. Myślałem, że zajmie nam to o wiele więcej czasu ale jak widać Nina chyba jest w czepku urodzona.
Weszliśmy do kawiarenki, gdzie się umówiliśmy zmówiliśmy po kawie i czekaliśmy. Po kilku minutach poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i odczytałem wiadomość od Niny. Pisała, żebym zapytał się czy jedna z dziewczyn nie mają na imię Michalina bo coś sobie przypomniała.  Powiedziałem o tym reszcie, kiwnęli głowami i dalej siedzieliśmy w ciszy. Widać po Anastasich, że bardzo się denerwują nie chcę nawet myśleć o Ninie. Ta to pewnie bije biednego Kurka gdzie popadnie, wyrywa się by tylko wyjść z pokoju.
Pół godziny później drzwi kawiarenki otworzyły się a w nich stanęła Nina z jakąś dziewczyną, której nie znam. Może wskazywała jej drogę? Ale co zrobiła z Kurkiem. Dziewczyny rozejrzały się. Ta druga gdy tylko nas dostrzegła kiwnęła na nas, złapała Ninę za rękę i podeszły do nas.
- Dzień dobry – odezwała się. – To ja dzwoniłam, na pańskie ogłoszenie, że tak powiem. Jestem Joanna a to moja przyjaciółka Michalina. – Gdy to powiedziała szczęka mi opadła, poczułem po chwili rękę Michała na mojej brodzie i jak podnosi ją do góry. Nina miała siostrę bliźniaczkę?! I do tego były jak dwie krople wody, nie było między nimi żadnej różnicy, ten sam kolor i długość włosów. Takie same oczy, mogę się założyć, że gdyby ta się uśmiechnęła miałyby identyczne uśmiechy.
- Tak siadajcie – powiedział Michał wstając i podsuwając im krzesła. Również przypatrywał się Miśce.
- A gdzie jest Tośka? – pierwszy raz odezwała się kopia Niny. Spojrzeliśmy po sobie.
- Antonina – Nina – szepnął do mnie Michał – jacy my jesteśmy głupi – pokręcił głową.
- Yyy … została w hotelu. – Odezwał się Anastasi. – Szybko dostaliśmy odpowiedź, baliśmy się że jesteście jakimiś oszustkami czy coś – dziewczyny pokiwały głowami ze zrozumieniem, mimo swojego akcentu i krótkiej nauki bardzo dobrze się wypowiedział po polsku. – Jesteś … do niej bardzo podobna – zwrócił się do Michaliny. – Uśmiechnęła się nikle.
- Co z nią? Nic jej nie jest? Co się z nią działo przez ten czas? – zasypywała nas pytaniami.
Andrea spojrzał na nią i po chwili opowiedział jej wszystko. Jak to znalazł ją wraz z Eriką pod swoim domem, potem sprawę adopcji i o tym jak żyła pod ich dachem. Potem powiedział jej o kursie i że dopiero od tamtego czasu coś sobie zaczęła przypominać. Zapewnił je że wszystko z nią w porządku i ma się świetnie i że na pewno nie może się doczekać jak się z nimi spotka. Potem dziewczyny opowiedziały jak doszło do porwania. Okazało się że Tośka, bo tak się naprawdę nazywała, wracała późno wieczorem od Aśki. Dziewczyny mieszkały po sąsiedzku i nikt nie pomyślały, że mogłoby się coś takiego zdarzyć tym bardziej, że mieszkały w spokojnej wsi pod Warszawą gdzie wszyscy się znali. To porwanie zupełnie nie pasowało do tego obrazka. Oczywiście wszyscy zaangażowali się w poszukiwania Tosi ale nic nie wskórano po kilku miesiącach poszukiwań policja uznała ją za zmarłą i zakończono sprawę lecz rodzina nigdy nie traciła nadziei, że ją odnajdą.  
Nie chcieliśmy trzymać Niny, znaczy się Tośki w niepewności więc postanowiliśmy zaprowadzić dziewczyny do hotelu. Droga powrotna przeminęła nam w zupełnej ciszy i zerkaniu po sobie raz po raz.
- Proszę – otworzyłem drzwi przed dziewczynami. Weszły do środka niepewnie. Wszedłem pierwszy w głąb pokoju, Tośka z Kurkiem siedzieli na łóżku i gadali o czymś ale gdy tylko Kurek mnie dostrzegł szturchnął Tośkę a ta szybko zeskoczyła z łóżka i podeszła do mnie.
- I co? – spytała.
- Nooo trochę było to dziwne spotkanie ale to na pewno twoja rodzina. – Powiedziałem i odsunąłem się, dziewczyny podeszły bliżej. Widziałem ich zdenerwowanie ale i niedowierzanie, tak samo i u Tośki. Po chwili bliźniaczki rzuciły się sobie w ramiona.

Tośka :
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę! Te wszystkie sny, obrazy to nie był jednak wytwór mojej wyobraźni! Miśka istnieje naprawdę i wygląda zupełnie jak ja nie zdziwię się jak później Andrea czy Erika powiedzą mi że myśleli na początku, że to ja weszła do kawiarni.
Patrzyłam na nią a w mojej głowie był istny chaos. Przeróżne obrazy i wspomnienia mieszały się ze sobą ale tworzyły całość. Przypomniałam ją sobie! To była moja siostra, moja Misia! Podeszłam do niej i objęłam ją szczelnie ramionami. Bałam się ją puścić, bałam się że to znów zwykły sen gdy tylko otworzę oczy pryśnie jak bańka mydlana! Łzy lały się po moich policzkach i skapywały na jej szary sweterek, otworzyłam oczy i odchyliłam się ale nadal trzymałam ją za ramiona, ona mnie też, widać również się bała, że mnie znów straci. Uśmiechnęłam się do niej.
- Misia – szepnęłam, kiwnęła głową i znów padłyśmy sobie w ramiona. Nie wiem ile tak trwałyśmy ale usłyszałam westchnienie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam dziewczynę z brązowymi włosami, która również płakała i uśmiechała się. Przyglądałam jej się. Ta twarz również była mi znajoma ale inna. Spróbowałam sobie przypomnieć ale za każdym razem w pamięci stawała mi mała blondynka podobna do niej. I nagle mnie olśniło. – Isia! – Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, wyciągnęłam ku niej rękę i przyciągnęłam do nas.
Po kilkunastu minutach się uspokoiłyśmy i usiadłyśmy, żeby omówić co dalej. Nie chciałam, żeby sobie poszły. Przedstawiłam im jeszcze Kurka, który jak zawsze się nie odzywał tylko przyglądał.
- Widzę, że ty to masz samych sławnych znajomych – powiedziała Iśka. Zaśmiałam się.
- Teraz i wy macie sławnych znajomych. No ale powiedźcie co tam u was? – spytałam. Opowiedziały mi o szkole i znajomych, o moich poszukiwaniach i to jak policja uznała mnie za zmarłą. Bałam się trochę jak zareaguje mama i tata na wieść, że się odnalazłam i mam się dobrze ale Miśka zapewniła mnie, że na pewno się ucieszą. Nie mogłam się doczekać aż pojadę do domu. Spojrzałam na Anastasich, patrzyli na mnie i uśmiechali się lekko, byli szczęśliwi bo ja byłam szczęśliwa ale widziałam w ich oczach pewien ból. – Przepraszam was na chwilkę dobrze – zwróciłam się do dziewczyn i podeszłam do Anastasich. Złapałam ich oboje za ręce i poszliśmy do ich pokoju. – Co jest?
- Nic. – Odpowiedziała szybko Erika. – Cieszymy się że odnalazłaś rodzinę – uśmiechnęła się nikle jakby zaraz miała się popłakać.
- Zrozumiemy jeśli będziesz chciała już na zawsze zostać w Polsce – powiedział cicho Andrea. Spojrzałam na niego i wtedy zrozumiałam. Bali się że przez to wszystko mnie stracą, że nie będę chciała się już z nimi widywać, że ich zostawię i zapomnę co dla mnie zrobili.
- Nie – pokręciłam głową. – Nawet nie myślcie, że was zostawię. Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie – zaśmiałam się i zdałam sobie sprawę, że znowu płaczę. Nie zostawię ich chodźmy nie wiem co. – Kocham was i nie wyobrażam sobie bez was życia i nawet to że odnalazłam rodzinę tego nie zmieni. Wy także jesteście moją rodziną! – podeszłam do nich i przytuliłam oboje. Staliśmy tak przez chwilę po czym Andrea powiedział, że powinniśmy już wracać. 

***
Cześć wczoraj wróciłam i jestem z nowym rozdziałem :).
Chciałam się odnieść jeszcze do poprzedniej części a właściwie do jednego komentarza pod nią. Tak więc, doskonale zdaję sobie sprawę, że na zdjęciu Michaliny i Antoniny jest jedna i ta sama osoba tylko, że z różnych profili ponieważ dziewczyny są bliźniaczkami jednojajowymi więc to normalne, że wyglądają tak samo. 
Czemu Iśka a nie Aśka czy Joanna? Ponieważ w mojej głowie wykreowała się Iśka i już. Nie potrafię tego zmienić ona po prostu była, jest i będzie Iśką Plińską.
Pozdrawiam :)

2 komentarze:

  1. Boskie ;)
    W koncu po tylu latach sie odnalazly ;p
    Pisz szybko kolejny ;3
    Zapraszam do mnie:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny, zresztą jak zawsze. :D
    Miśka odnalazła siostrzyczkę *.* Po tylu latach, chyba będą miały sobie dużo do opowiedzenia. Zastanawiam się tylko, co teraz będzie z Andreą i Eriką. Ale wszystko pewnie wyjaśni się w następnym rozdziale. Tak więc, nie mogę doczekać się kolejnego. Pisz szybko! :D

    OdpowiedzUsuń