czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 3



17 kwietnia 2010r.


Podśpiewywałam sobie piosenkę Bona Joviego idąc ulicą. Mieliśmy spotkać się z chłopakami w kawiarence „Dolci momenti”. Mieli czekać przy tym samym stoliku numer 5. Przebiegłam szybko przez ulicę. Szybko przeszłam między rzędami stolików i znalazłam się przy tym gdzie siedzieli.

Odkąd tylko się poznaliśmy zawsze umawialiśmy się w jedno i to samo miejsce. Chodziliśmy tu kiedy wygrałam jakieś zawody lub je przegrałam, kiedy Zbyszek wygrał lub przegrał mecz i ogólnie w każdą niedzielę wieczorem. Zawsze siedzieliśmy przy tym samym stoliku tylko do tej pory nie wiem czemu to akurat stolik numer 5 ale mniejsza z tym, przynajmniej nikt nas nie widział za drzewkami ozdobnymi a my za to mieliśmy znakomity widok na przechodniów i ulicę.

- Cześć – uśmiechnęłam się. Spojrzeli na mnie i chyba na początku mnie nie poznali, wnioskuję po minach, ale szybko się opamiętali. Wstali i przytulili mnie. – Co nie poznaliście mnie?

- No trochę wyrosłaś – przyznał Zbyszek pokazując mi krzesło obok niego. Usiadłam a chwilę po tym kelner przyniósł zamówienie, które wcześniej złożyli chłopcy.- Mam nadziej, że nadal lubisz tą samą kawę?

- No nie było mnie tylko parę tygodni aż tak to się chyba nie zmieniłam. – uśmiechnęłam się - Jasne, że tak no ale wiecie co? Ptyś!? Zdajecie sobie sprawę ile to ma kalorii ? Nie będę tego jeść– odsunęłam od siebie talerzyk i założyłam ręce na piersi. Chłopaki spojrzeli na mnie zdziwieni

- Nie to nie – wzruszył ramionami Misiek – ja zjem

- Spadaj to moje! – rzuciłam się na ptysia jak wygłodniały lew na antylopę. Misiek się roześmiał

- Wcale się nie zmieniłaś – oddał mi ciastko. – No opowiadaj co u ciebie?

- A co tu opowiadać nudy, szkoła, egzaminy, treningi …

- Chłopaki – mruknął Zbyszek.

- Nie. Znaczy już nie. Ostatnio zerwałam z Antionio, nie ważne – machnęłam ręką – Co tam u was?

- To co zawsze. Treningi, treningi i jeszcze raz treningi – odpowiedział Zbyszek

- Podrywanie ekspedientek w spożywczakach – dodał swoje trzy grosze Misiek, zaśmiałam się wiadomo że chodziło o Zibiego.

- No to nie było nudno. – Zjedliśmy ciastka, wypiliśmy kawę, pogadaliśmy i postanowiliśmy się przejść. Błąkaliśmy się po ulicach kilka godzin gadając, robiąc zdjęcia i wygłupiając się. Skończyło się tym, że wylądowałam w fontannie.


*

- Dzień dobry! – zawołali chłopaki wchodząc do mieszkania.

- Nikogo nie ma baranie! – zaśmiałam się i powędrowałam szybko do łazienki się przebrać. Po jakiś 10 minutach wyszłam.

- Czemu nam nic nie powiedziałaś? – spytał Zbyszek gdy tylko weszłam do salonu

- Ale o co chodzi? – spytałam zbita z tropu.

- No ty i Kurek – wypalił Misiek

- Aaa to – zaśmiałam się – to nic tylko gadamy. – Usiadłam na jednym z foteli

- Tak to się teraz nazywa – zaśmiał się Zibi. Rzuciłam w niego poduszką.

- Odwal się Zibi – w mojej obronie stanął Kubiak – chrzestnym przez to nie zostaniesz.

- Ty też! – spytałam z wyrzutem i kolejna poduszka poszybowała tym razem w stronę Kubiaka. – To tylko kolega! – po tych słowach zapadła cisza, przerwałam ją dopiero po kilku minutach bo nie mogłam wytrzymać – A mówił coś o mnie?

- Tak ale dostał po mordzie i przestał – powiedział poważnie Zbyszek . Wytrzeszczyłam oczy – No przecież żartuję- zaśmiał się – Mówił jaka to ty nie jesteś i takie tam.

- Acha – pokiwałam głową

- Tylko tyle?

- No a co więcej mam powiedzieć?

- No nie wiem. Może : „Mówił czy mu się podobam”? Czy coś w tym stylu – powiedział szczerze zdziwiony Kubiak

- Oj tam – machnęłam ręką – przecież mówiłam, że my tylko się kolegujemy. Powiedzieć wam coś? – spytałam zmieniając pozycję na fotelu

- No dajesz – odpowiedział Zibi

- Razem z Andreą zapisaliśmy się na kurs języka polskiego! – wypaliłam uradowana

- Serio!? I co nadal nic nie umiesz? – spytał rozbawiony Misiek

- Umiem – odpowiedziałam im już w ich ojczystym języku. I znów to samo te dziwne obrazy jakby wspomnienia ale one przecież nie są moje! Może im powiedzieć, może będą wiedzieć co robić? A jak pomyślą, że jestem jakąś wariatką czy coś? Nie może lepiej będzie jak zachowam to dla siebie. Tak, tak będzie najlepiej.

- Ej mała co jest? – nagle poczułam na plecach czyjąś wielką dłoń. Podniosłam wzrok, przede mną kucał Zbyszek a za nim stał zmartwiony Michał. – Czemu płaczesz? – I dopiero po tych słowach zdałam sobie sprawę, że mam całe policzki mokre od łez. Szybko je wytarłam.

- Nic – pociągnęłam nosem. – Chyba muszę wam o czymś powiedzieć – spojrzałam na nich niepewnie. – Bo to się zaczęło jakieś dwa lata do tyłu jak my z Andreą postanowiliśmy się zapisać na ten kurs. Już na pierwszych zajęciach okazało się że coś tam umiem a po kilku tygodniach miałam te sny i jakieś obrazy pojawiające się znienacka i ten język i to wszystko – mówiłam chaotycznie – ale nikomu nie mówiłam bo pomyślałam, że nazwą mnie wariatką i zamkną w psychiatryku. Rozumiecie? – spojrzałam na nich, patrzyli na mnie dziwnie. Nie uwierzyli! Przecież to oczywiste! Jesteś wariatką Nina! – podpowiedział mi głosik w mojej głowie.

- Zaraz, zaraz – mruknął Zbyszek – czyli, że te obrazy czy coś tam zaczęły się pojawiać dopiero jak zapisałaś się na ten kurs? – pokiwałam głową

- Może zaczynasz sobie coś przypominać? – spytał Misiek – Wiesz jak się nazywałaś gdzie mieszkałaś zanim cie porwali.

Może Misiek miał racje. Wcześniej nie zdarzało mi się coś podobnego. Ale czemu dopiero teraz? Anastasi ciągle szukali ale do tej pory nic nie znaleźli a taki jeden głupi kurs coś by zdziałał? Nie, to dla mnie za dużo!

- Nie mam pojęcia – pokręciłam głową.

- A jakie to obrazy? – spytał Zibi

- Kiedyś śnił mi się dom, biały dom i dwoje ludzi. Matka z dzieckiem na ręku i mężczyzna. Byłam tam i ja i pies i jakaś dziewczyna bardzo do mnie podobna. Noo a teraz to różnie czasami widzę jakiś pokój innym razem klasę w szkole ale ja nie znam żadnego z tych miejsc i nie mam pojęcia skąd to się bierze – powiedziałam znowu bliska płaczu

- Pamiętasz jak kiedyś nam opowiadałaś, że jak Anastasi cię znaleźli to od razu pojechali z tobą do lekarza a potem na policje? – kiwnęłam powoli głową – No i pamiętasz jak nam mówiłaś, że wtedy lekarz powiedział, że masz amnezję i dlatego nic nie pamiętasz. No i my wtedy z Miśkiem czytaliśmy trochę na ten temat w Internecie i tam było że pamięć wraca szybciej jeśli taka osoba ma kontakt z czymś co wiązało się z jego życiem.* Może mieszkałaś kiedyś w Polsce i dlatego jak zaczęłaś chodzić na ten kurs to powracają wspomnienia. – To co mówił Zbyszek było całkiem logiczne. Poza tym nie tylko oni czytali coś na ten temat Andrea i Erika również dowiadywali się różnych rzeczy ale skoro ja sama nie pamiętałam nic to oni nie za bardzo mogli mi pomóc bo i jak? Bardzo zależało im na tym bym odnalazła rodzinę ale szukali tylko na terenie Włoch a po monologu Zbyszka wydaje mi się że możliwe iż pochodzę z Polski bo niby skąd znałabym język już na pierwszych zajęciach? – Trzeba o tym powiedzieć Andrei – zakomunikował – Teraz mamy przerwę dwa tygodnie więc może polecimy do Polski i czegoś się dowiemy. Zgłosimy się do telewizji czy coś. Z resztą wygrałaś ostatnio mistrzostwa europy, w Polsce telewizja będzie się o ciebie bić.

- Ale kiedy mielibyśmy polecieć?

- No jak najszybciej – powiedział i wstał. Wyjął z kieszeni spodni telefon i wybrał jakiś numer. Poszedł do kuchni. Misiek również wstał i skierował się do mojego pokoju poszłam szybko za nim żeby zobaczyć to ten kombinuje. Oparłam się o framugę i przyglądałam się jak najpierw wyciąga spod łóżka torbę podróżną a potem idzie do szafy po ubrania i ładnie układa się w torbie. Zrobił w ten sposób kilka kursów po czym odwrócił się do mnie i oznajmił, że bieliznę sama musze sobie spakować i znów wyszedł. Tym razem poszedł do łazienki ale już po chwili z niej wyszedł trzymając w ręku zapakowaną szczoteczkę.

- Nie wiedziałem, która twoja to wziąłem nową – powiedział i rzucił ją do bocznej kieszonki.

Usłyszałam szczęk otwieranego zamka a zaraz potem lekkie skrzypnięcie drzwi. Obróciłam się na pięcie i weszłam do korytarza. Erika i Andrea właśnie wrócili. Uśmiechnęłam się do nich ale oni spojrzeli na mnie zdziwieni i zatroskani. Pewnie wyglądałam strasznie w końcu nie umyłam twarzy i teraz pewnie na moich policzkach widać było ślady łez oraz rozmazany tusz do rzęs.

- To nic. Chodźcie – powiedziałam i poszłam do salonu w którym Misiek już siedział. Gdy tylko zobaczył moich opiekunów od razu wstał i się przywitał po chwili z kuchni wyłonił się Zbyszek i również się przywitał po czym zaczął opowiadać co usłyszał ode mnie. Anastasi słuchali uważnie po czym spojrzeli na mnie z wyrzutem. Czułam się okropnie wcześniej niczego przed nimi nie ukrywałam, zawiodłam ich. Erika podeszła do mnie i przytuliła.

- Czemu nam nie powiedziałaś? – spytał Andrea – Dobra nieważne, my też nie powiedzieliśmy ci wszystkiego. Poszukiwania twojej rodziny nie miały sensu już od kilku miesięcy – otworzyłam oczy szeroko ze zdumienia. Jak to? – Chcieliśmy ci z Eriką powiedzieć ale nie mieliśmy serca. Poza tym we Włoszech na pewno twoich rodziców nie było a nie mieliśmy bladego pojęcia skąd możesz pochodzić dlatego poszukiwania umorzono. Przykro nam – dodał na koniec.

- Ale skoro Zbyszek ma jakąś teorię to może warto ją sprawdzić – powiedziała Erika patrząc na wszystkich zebranych. – Może rzeczywiście pochodzi z Polski i właśnie tam ją szukają nie mając pojęcia, że ona mieszka we Włoszech?

- Tak, powinniśmy to sprawdzić – zgodził się z nią Andrea – Postaram się załatwić bilet jeszcze na dzisiaj więc się spakujcie – powiedział i wstał. Erika podniosła się posłała mi ciepły uśmiech, ucałowała w czoło i powiedziała

- Będzie dobrze zobaczysz. Znajdziemy ich – po czym poszła do sypialni spakować siebie i Andreę. Spojrzałam na chłopaków, którzy również uśmiechali się do mnie chcąc dodać mi otuchy odpowiedziałam im tym samym i poszłam do pokoju sprawdzić co też Kubiak włożył do mojej torby i w razie czego dopakować coś jeszcze.

Nie mogłam w to uwierzyć. Jeśli Andrei uda się załatwić lot jeszcze na dzisiaj to za kilka godzin będę w Polsce. Możliwe, że w przeciągu kilku dni odnajdę swoich rodziców, no może nie dni takie poszukiwania trwają czasami kilka tygodni albo i lata ale ja wierzę, że w końcu uda mi się ich odnaleźć. A z pomocą Zbychiała i Anastasich na pewno.  

* nie wiem czy tak faktycznie jest.

***
Hej :). Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. Akcja tak jak mówiłam zaczyna się powoli rozkręcać przy następnym rozdziale pojawią się nowi bohaterowie :)
Pozdrawiam! 

4 komentarze:

  1. Suuper rozdział ;D
    Już nie mogę doczekać się co będzie w następnym :D
    Życzę weny i pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam :)
    Wszystkie rozdziały przeczytałam za jednym zamachem i powiem Ci szczerze, że zaintrygowało mnie Twoje opowiadanie. Serio. Pierwszy raz spotykam się, z tego typu historią, i wydaje mi się, że będzie pełna szybkich zwrotów akcji i sytuacji. To jest oczywiście plusem bloga, bo nigdy do końca nie wiadomo co będzie w następnym rozdziale! :-D Jedynie, co tak jakoś mi 'przeszkadza' to Twój styl pisania. Może jednym przypadnie do gusty, ale według mnie jest trochę, hm, dziwny? Bez urazy oczywiście. ;) Wydaje mi się, że momenty gdzie nie ma dialogów, są pisane tak jakby na siłę. I te nieszczęsne przecinki, których nie ma! Grr! Czas chyba obejrzeć się za jakąś betą, moja droga :) Mimo wszystko, nadal czekam na kolejny rozdział i życzę Ci wielu czytelników :)
    P.S Nie spieprz tego pomysłu, bo jest świetny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem przecinki to moja największa zmora nigdy nie wiem gdzie mam je postawić :)
      Oczywiście, że się nie obrażam. Fajnie, że wyraziłaś swoją opinię postaram się naprawić to i owo. A styl pisania? Okropny sama zdaję sobie z tego sprawę bo wplatam za dużo dialogów a potem próbuję się uratować jakimiś marnymi opisami. W następnych rozdziałach staram się to poprawiać ale nie wiem czy to wychodzi.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Super rozdział! Nie mogę już doczekać się następnego! ♥

    W międzyczasie zapraszam do siebie:
    http://mojasiatkarskaprzygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń