Ubrałam koszulkę z numerem 9 włosy związałam w wysokiego kucyka i wyszłam z łazienki. Podeszłam do swojego łóżka i wzięłam telefon, który tam leżał. Po kilku minutach byłyśmy gotowe więc wyszłyśmy z pokoju zamykając go i skierowałyśmy się do windy. Taksówka, którą zamówiłyśmy wcześniej już na nas czekała więc szybko do niej wsiadłyśmy a po kilku minutach stałyśmy w kolejce gdzie pewien pan sprawdzał nasze bilety. Kiedy już wszystko było ok poszłyśmy do stolików rozejrzeć się co też ciekawego tam mają jak dla mnie nic bo koszulkę już miałam tylko dziewczyny zastanawiały się jaką wybrać a mówiąc prościej Iśka, Miśce było obojętne czy będzie miała koszulkę z takim czy takim numerem. W końcu zniecierpliwiona tym wszystkim chwyciłam dwie takie same koszulki jak moja zapłaciłam i wcisnęłam po jednej Misi i Aśce i łapiąc je za nadgarstki zaprowadziłam do łazienki gdyż musiałam z niej skorzystać. Po trzech minutach zmierzałyśmy już na halę gdzie miało się rozpocząć spotkanie Polska – Niemcy. Wczoraj chłopaki przegrali ale dzisiaj mam nadzieję, że się odegrają.
Po niespełna dwóch godzinach mecz zakończył się przy stanie 3:2
dla Polski. Nieźle sobie zdarłam gardło dopingując razem z dziewczynami i tymi
wszystkimi ludźmi na hali. Atmosfera była niesamowita! Byłam już na kilku
meczach ale muszę przyznać, że to Polska ma najlepszych kibiców na świecie.
Chłopcy podali sobie ręce z przeciwnikiem a następnie ogłoszono MVP meczu. Po
tym wszystkim zauważyłam, że Zbyszek zmierza w nasza stronę. Przywitał się z
nami i trochę pogadał w tym czasie zbiegło się kilka osób chcąc zrobić sobie z
nim zdjęcie czy prosząc o autograf dlatego szybko się pożegnałyśmy i wyszłyśmy
z hali. Tym razem nie zamawiałyśmy taksówki tylko poszłyśmy spacerkiem do
hotelu. Droga zajęła nam jakieś trzydzieści minut w tym czasie obgadałyśmy cały
mecz i trochę ludzi na trybunach tak więc jak już znalazłyśmy się w pokoju
żadna z nas nie miała już na nic siły. Poszłam pod prysznic a zaraz potem do
łóżka.
Wstałyśmy jakoś po ósmej, ubrałyśmy się i spakowałyśmy. Potem
zeszłyśmy na śniadanie, które zjadłyśmy razem ze Zbyszkiem i Michałem. Udało mi
się tylko raz spojrzeć na stół gdzie siedziało większość siatkarzy. Ciekawa
jestem czemu odkąd tu jestem ani raz się do mnie nie odezwał? Nie licząc paru esemesów, które między sobą wymieniliśmy. Pół godziny potem
żegnałyśmy się z chłopakami i wsiadałyśmy do taksówki, która miała zawieść nas
na przystanek autobusowy.
Droga minęła nam szybko a te kilka następnych godzin w domu
jeszcze szybciej. Miałam wrażenie, że dopiero co wczoraj przyjechałam do Polski
a już muszę wracać. Rodzice odwieźli mnie na lotnisko gdzie miała już na mnie
czekać Monika. Nie chciałam wyjeżdżać ale musiałam, przez ten krótki okres
czasu przywiązałam się do tego miejsca ale też trochę już tęskniłam za
Włochami, Eriką i Andreą – tego jeszcze nie będzie bo ma mecze z reprezentacją
– oraz Ferdkiem no i oczywiście za samymi treningami.
Monika podeszła do mnie tuż przez samą odprawą kiedy żegnałam się
z rodzicami. Przedstawiłam im ją i poszłyśmy. Kiedy tylko znalazłyśmy się w
samolocie Monika powiedziała, mi że kiedy tylko skończę szkołę mogę pomyśleć o
trenowaniu w Polsce. Było trochę zamieszania w tej sprawie ale jakby nie
patrząc mam polskie obywatelstwo więc mogłabym reprezentować kraj. Możliwe, że
nawet już na igrzyskach!
Lot minął nam szybko. Na lotnisku czekała na nas Erika, która
odwiozła Monikę do domu a potem pojechałyśmy do nas. Kiedy tylko przekroczyłam
próg drzwi obok mnie natychmiast zmaterializował się Ferdek. Kąciki moich ust
uniosły się. Podniosłam go a następnie ucałowałam w czubek puchatej głowy.
Erika zawołała mnie na kolację więc postawiłam Ferdka na ziemię i udałam się do
kuchni gdzie opiekunka robiła mi gofry. Usiadłam na krześle i pochwyciłam w
dłonie kubek z gorącą herbatą z cytryną – moja ulubiona. Po chwili Erika
postawiła przede mną talerz z goframi oraz słoik dżemu truskawkowego, odwróciła
się na chwilę po czym usiadła koło mnie z kubkiem w ręku. Patrzyła jak smaruję
gofry i czekała aż coś powiem. Przeżułam kęs i zaczęłam opowiadać jak to mama i
ciotki mnie atakowały milionami pytań, jak to już pierwszego dnia razem z
dziewczynami obżerałyśmy się żelkami siedząc w namiocie, o naszym porannym
bieganiu oraz innych wygłupach. Puściłam jej nawet filmik jak śpiewałyśmy na
karaoke oraz zdjęcia, które zrobiłam będąc w domu a potem opowiedziałam o meczu
w Katowicach i pokazałam wszystkie zdjęcia z siatkarzami a byłabym zapomniała!
Nieźle ją rozbawiła sytuacja z Michałem Winiarskim, który wyściskał moją
siostrę myśląc, że to ja. Po skończonym posiłku i opowiadaniu o minionych
dniach odstawiłam talerz do zlewu i pocałowałam opiekunkę w policzek i udałam
się do łazienki a następnie do pokoju
gdzie zmęczona padłam na łóżko i od razu zasnęłam.
Rano obudziła mnie Erika szarpiąc delikatnie za ramię. Mruknęłam,
że zaraz wstaję i przeciągnęłam się. Udałam się do łazienki by wykonać poranną
toaletę. Wyszłam już ubrana w strój do ćwiczeń i poszłam do kuchni na
śniadanie. Około godziny szóstej przyjechała po mnie Monika i od razu
pojechałyśmy na halę. Odstawiłam torbę i już miałam zdejmować bluzę kiedy ta
mnie zawołała do siebie. Podeszłam więc a Monia oznajmiła mi że dzisiaj sobie
coś pooglądamy.
- Chciałabym, żeby ten film był dla ciebie pewną przestrogą.
Jesteś bardzo utalentowana i myślę, że masz spore szanse żeby zawalczyć o
miejsce w reprezentacji tylko nie wiem czy chcesz reprezentować Włochy czy
Polskę – powiedziała i patrzyła na mnie oczekując odpowiedzi. Zastanowiłam się.
Z jednej strony byłam Polką ale lata spędzone tutaj … Westchnęłam byłam pół
Polką pół Włoszką ale wiedziałam jedno.
- Chcę reprezentować Polskę na Igrzyskach – uśmiechnęłam się a
Monika odpowiedziała mi tym samym.
- Dobra więc przygotowujemy się na klasyfikacje w marcu.
Wiedziałam, że się zgodzisz więc tak jakby już jesteś w szóstce najlepszych –
uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Od razu pojęłam o co chodzi i również się
uśmiechnęłam. Monika w ciemno powiedziała, że razem ze mną zawalczy o wejście
do reprezentacji Polski! Podeszłam i ją przytuliłam. – Ok. – powiedziała i
odsunęłam się od niej. – No to oglądamy! – postawiła laptopa na podłodze i usiadłyśmy
naprzeciw niego. Film był o gimnastyczce, która miała szansę na dostanie się do
reprezentacji kosztem własnego zdrowia.
- Już kiedyś to oglądałyśmy – powiedziałam do Moniki po kilku
minutach filmu pt „Cena doskonałości”
- Ciii! – uciszyła mnie. – Masz oglądać i przyrzec, że nigdy się
tak z tobą nie stanie – spojrzała na mnie poważnie.
- Obiecuję – uniosłam twa palce w górę po czym skupiłam się na
oglądaniu. W niektórych momentach film był bardzo wzruszający. Cieszę się że
znowu go obejrzałam za pierwszym razem to Anastasi mi go puścili w domu i
bardzo mi się spodobał. Pokazuje do czego są zdolne dziewczyny, żeby tylko
dostać to o czym marzyły.
Po skończonym seansie zabrałyśmy się za trening. Monika nie
oszczędzała mnie już na początku sierpnia wyjeżdżamy i muszę być w formie. Po
hali oprócz mnie i Moniki błąkali się jeszcze lekarz i masażysta.
Po siedmiogodzinnym treningu byłam wykończona. Położyłam się na
jednym z materacy i leżałam przez kilka minut potem podniosłam się wolno i
skierowałam się do szatni by wziąć prysznic.
Już przebrana wyszłam z szatni i udałam się do wyjścia gdzie czekała
na mnie Monika. Wsiadłyśmy do jej auta i pojechałyśmy w stronę mojego domu.
Jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażałabym sobie życia w domu
gdzie ciągle coś się dzieje ale teraz jak wróciłam z Polski jakoś ten dom ział
pustką i chłodem, było w nim za cicho kiedy nie było Eriki. Nie wiedziałam co
mam ze sobą zrobić dlatego po chwili namysłu postanowiłam zadzwonić po Pedro,
który przyjechał już po jakiś dwudziestu minutach. Zrobiłam nam herbaty i
poczęstowałam ciastem, które dzisiaj rano upiekła opiekunka. Zapytał oczywiście
jaka jest moja rodzina i czy fajnie się u nich mieszkało przez ten czas.
Opowiedziałam mu to samo co Erice oraz pokazałam zdjęcia. Był zadowolony. Po
jakimś czasie wróciła jego rodzicielka trochę była zaskoczona, tym że jej młodszy
syn ją w końcu odwiedził posiedział jeszcze z nami godzinkę i poszedł do domu.
Grudzień 2010r.
Ten rok był zdecydowanie udany. Na zawodach we wrześniu zdobyłam
srebro a w listopadzie złoto. Siedziałam właśnie w kuchni razem z Eriką i szykowaliśmy jedzenie na wigilię. Andrea, Pedro i Giulio krzątali się po salonie gdyż wygoniłyśmy ich. Choinka była już dawno ubrana i
stała jak zawsze w salonie przy oknie. Gdy tylko pierwsza gwiazdka zabłysła na
niebie złożyliśmy sobie życzenia i usiedliśmy przy stole. Potem rozdaliśmy
prezenty i śpiewaliśmy kolędy.
Sylwester był dość nudny gdyż musiałam go spędzić w domu ponieważ
musimy ciężko trenować na marzec. W styczniu dowiedziałam się że Andrea ma
zostać selekcjonerem polskiej kadry narodowej w siatkówce. Zbyszek do mnie
nawet dzwonił upewnić się że to prawda. Andrea zgodził sie po części ze względu
na mnie. Wiedział, że wracam do Polski i tak będzie bliżej mnie.
W marcu odbyły się zawody na których zdobyłam pierwsze miejsce i
tym samym załatwiłam sobie wejście do kadry narodowej ale po tym wydarzeniu
musiałam trochę przystopować i zacząć się uczyć jeszcze miesiąc i matury.
Kwiecień zleciał bardzo szybko - Andrea w połowie miesiąca już
wyjechał do Polski - głownie na nauce pod koniec miesiąca odwiedzili mnie
Zbyszek z Michałem i spędziliśmy ze sobą miły weekend.
Po zdaniu obowiązkowych egzaminów czekało mnie jeszcze egzamin z
hiszpańskiego, który miał się odbyć po czterech dniach.
Gdy już wszystko było zdane i tak dalej mogłam w końcu polecieć do
Polski na małe wakacje. Odwiedziłam rodziców i pobyłam z nimi przez parę dni a
potem miałyśmy jechać z Moniką do Spały.
Siedemnastego maja dwa tysiące jedenastego roku pierwszy raz
zawitałam do Spały gdzie trenowali polscy sportowcy. W recepcji miła pani dała
nam klucze do pokoi i wskazała do nich drogę życząc nam jeszcze miłego pobytu.
Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam do windy. Dzisiaj miałam mieć dzień
odpoczynku więc mogłam sobie pozwolić na małe zwiedzanie ośrodka. Weszłam do
swojego pokoju i rzuciłam walizkę na łóżko z torebki wyciągnęłam telefon i
słuchawki. Włączyłam ulubioną piosenkę i wyszłam z pokoju zamykając go. Szłam
wolnym krokiem przed siebie aż nagle znalazłam się koło hal. Zdjęłam słuchawki
i schowałam je do kieszeni spodenek. Słychać było uderzenia piłek, podeszłam
bliżej i zajrzałam do pomieszczenia. Na środku sali stało kilku mężczyzn
grających w siatkę a przy boisku przechadzał się trener i co chwile rzucał im
jakieś uwagi łamanym polskim albo po prostu po angielsku. Uśmiechnęłam się
szeroko poznając tego gościa i weszłam do środka uważając na latającą piłkę. Gdy
byłam w połowie drogi Andrea mnie zauważył i szeroko uśmiechnął. Podszedł do
mnie i mocno przytulił.
- Nie wiedziałem, że już przyjechałaś.
- Dokładnie dwadzieścia minut temu – posłałam mu uśmiech. – Mogę
popatrzeć?
- Jasne tylko uważaj na piłkę – uśmiechnął się i wróciłam z nim na
jego poprzednie miejsce. Pod ścianą znajdowała się mała ławeczka więc na niej
usiadłam i obserwowałam siatkarzy. W końcu na zagrywkę wszedł Zbyszek i dopiero
wtedy mnie zauważył. Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest i po chwili
obserwowałam lot piłki, która spadła w sam środek boiska. Chłopcy po drugiej
stronie byli szczerze zdziwieni, że żaden z nich się do niej nie rzucił. Po tym
zagraniu mieli chwilkę odpoczynku i wtedy Zbyszek i Michał szybko do mnie
podeszli i przytulili mnie.
- Fuuuj! – skrzywiłam się – Jesteś cały spocony! – odsunęłam się
jak najszybciej od Zbyszka i podeszłam do Michała leciutko go przytulając.
Rozejrzałam się po reszcie i zauważyłam Bartka stojącego obok wysokiego
blondyna. Uśmiechnął się kiedy mnie dostrzegł i podszedł bliżej.
- Może Zbyszku byś nam przedstawił koleżankę. Nie wszyscy ją
jeszcze znają – zagadnął Krzysiu Ignaczak.
- Antonina Ostrowska. Miło mi – powiedziałam i posłałam im miły
uśmiech machając ręką. Pierwsze wrażenie to podstawa co nie.
- A skąd znasz naszego trenera? – spytał ten blondas.
- Mieszka z nim od dziesięciu lat – odpowiedział za mnie Andrea.
- Ty debilu to przecież ta co się jakiś rok temu Winiar do niej
tulił – powiedział ktoś szturchając kolegę blondasa.
- Taaa – zaśmiałam się – A właściwie moją siostrę. – Ciekawe czemu
tego całego Winiara nie było. No ale cóż może Andrea go nie powołał. Chłopcy
zdążyli się jeszcze napić i powycierać i musieli wrócić do treningu.
Przyglądałam się im jeszcze przez jakiś czas a potem dostałam sms-a od Moniki,
że obiad już jest więc mogę przyjść na stołówkę. Dopytałam się jeszcze Andrei
jak tam dojść i wyszłam z sali.
***
Hejka :). Rozdział pisałam zaraz po tym jak obejrzałam wspomniany wyżej film, naprawdę warty obejrzenia.
Nie mam pojęcia gdzie, kiedy i jak odbywają się zawody w gimnastyce więc wszystkie terminy są wymyślane przeze mnie ;).
Pozdrawiam!
***
Hejka :). Rozdział pisałam zaraz po tym jak obejrzałam wspomniany wyżej film, naprawdę warty obejrzenia.
Nie mam pojęcia gdzie, kiedy i jak odbywają się zawody w gimnastyce więc wszystkie terminy są wymyślane przeze mnie ;).
Pozdrawiam!
Super :3
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo mi się podoba :)
czekam z niecierpliwością na następny <3
hahahaha xD "Fuuj. Jesteś cały spocony!" jakoś mnie rozbawiło :D
OdpowiedzUsuń"- Ty debilu to przecież ta co się jakiś rok temu Winiar do niej tulił" leże i nie wstaję. Czasami zastanawiam się czy coś jest śmieszne czy tylko ja mam takie nietypowe poczucie humoru ;) ale mimo wszystko rozbawiło mnie to ;p
Już nie mogę doczekać się następnego ;**
Pozdrawiam!
Super rozdział! : )
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie po trochę Igły! ; )
http://mojasiatkarskaprzygoda.blogspot.com