środa, 19 marca 2014

Rozdział 26



Spałam sobie w najlepsze kiedy nagle ktoś zaczął mną brutalnie potrząsać. Mruknęłam coś niewyraźnie i odwróciłam się na drugi bok, jednak ten ktoś nie dawał za wygraną. Westchnęłam i otworzyłam oczy przekręcając się.
- Co? – mruknęłam.
- Wstawaj! Zaraz wyjeżdżamy! – powiedziała Aśka po czym odwróciła się i wróciła do pakowania walizki. Usiadłam i przetarłam zaspane oczy po czym ziewnęłam. Niechętnie wyszłam spod ciepłej kołdry i wstałam z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju i tak czegoś mi brakowało. – Bartka wygoniłyśmy piętnaście minut temu – opowiedziała Plińska i z hukiem zamknęła wieko walizki. – A ty się pośpiesz bo zostaniesz w Polsce.
- Yhym – mruknęłam. Wzięłam z krzesełka przygotowane wcześniej ubranie po czym zamknęłam się w łazience. Dawno już nie wstawałam o tak wczesnej porze a pewnie było coś koło czwartej czy piątej. Szybko wzięłam prysznic a potem wysuszyłam włosy i umyłam zęby. Skorzystałam jeszcze z toalety i zaczęłam się ubierać kiedy ktoś walnął w drzwi.
- Pośpiesz się! – krzyknęła Miśka.
- Mogłyście mnie wcześniej obudzić! – odkrzyknęłam im tylko ale pośpieszyłam się. Zabrałam jeszcze z łazienki moje rzeczy i rzuciłam je do walizki, którą potem zamknęłam. Rozejrzałam się jeszcze po pokoju czy aby na pewno wszystko wzięłam. Tak, chyba tak. Założyłam torebkę na ramię i chwyciłam rączkę od walizki i wyszłyśmy z pokoju zamykając go na klucz. Strasznie byłam niewyspana. Dlatego wlokłam się za dziewczynami aż do windy a kiedy ta już zatrzymała się na parterze nawet nie chciało mi się z niej wysiadać. Z na pół zamkniętymi oczami oddałam klucz Jarząbkowi, który zbierał wszystkie klucze by potem oddać je do recepcji. Położyłam swoją walizkę i usiadłam na niej. Nie wiem po co mnie tak pośpieszały skoro jeszcze nie ma połowy siatkarzy! Oparłam głowę o ścianie i zamknęłam oczy i chyba mi się trochę przysnęło bo gdy otworzyłam czy siedziałam już w autobusie obok Bartka.
- Koleżanka miała chyba baaaardzo ciężką noc – śmiał się Igła. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i od razu zauważyłam, że miał przy sobie swoją kamerę. Zakryłam twarz rękami i schowałam głowę między ramieniem Bartka a oparciem fotela.
- Nie nagrywaj mnie! – pisnęłam.
- Oj nie bądź taka nieśmiała! – zaśmiał się Zibi i chwytając mnie za głowę odwrócił do kamery. – Pozdrów wszystkich fanów siatkówki.
- Pozdrawiam wszystkich fanów gimnastyki! – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- To się wytnie – skwitował Igła i polazł sobie dalej.
- Mówiłem – zaśmiał się Bartek.
- Tak w ogóle to dlaczego mnie obudziliście tak wcześnie skoro i tak czekałam na was tak długo!
- Długo?! – zaśmiał się. – Czekaliśmy tylko na was. Połowa była w autobusie już a ja musiałem wrócić bo Miśka powiedziała, że ucięłaś sobie drzemkę w hollu – roześmiał się. Uśmiechnęłam się opierając głowę o jego ramię. Po chwili Winiar włączył pierwszą piosenkę, oczywiście disco polo i wszyscy zaczęli śpiewać. Było przy tym dużo śmiechu tym bardziej, że żaden z nich nie potrafił śpiewać ale za grosz tego nie pojmowali. Po kilkunastu minutach wycia w końcu zamilkli.
- Wiecie co? Głodny jestem – zaczął Piotrek.
- Chcesz kanapkę? – spytałam się go.
- No! A z czym masz? – spytał odwracając się do mnie. Wstałam z miejsca i sięgnęłam po swoją torebkę po czym ponownie usiadłam i zaczęłam w niej grzebać.
- Z serem, wędliną i serem, wędliną i pomidorem, serem i ogórkiem, dżemem wiśniowym – zaczęłam wyjmować po kolei kanapki z torebki i kłaść je na kolanach Kurka, wyciągnęłam jeszcze jedną – Nie tej ci nie dam – powiedziałam i schowałam ją ponownie. – Dżemem brzoskwiniowym … No i to chyba tyle. Więc którą chcesz?
- Daj te z dżemem – powiedział po czym wziął kanapki od Bartka.
- Po co ci aż tyle kanapek? – spytała Miśka odkręcając się do mnie. Widocznie fochy kompletnie już jej przeszły na Nowakowskiego bo siedziała z nim i nawet normalnie gadali i w końcu odzyskała swoją apaszkę. Wzruszyłam ramionami.
- Tak na wszelki wypadek – odpowiedziałam, kiwnęła głową i wyrwała mi z ręki jedną kanapkę. Ostatecznie nie miałam już żadnych kanapek, gdyż siatkarze wszystkie zabrali i pozjadali. Na szczęście miałam jeszcze cztery ale z nutellą, których umyślnie nie wymieniałam i tak właśnie zjedliśmy je sobie z Bartkiem. Nagle po całym autobusie rozległ się dziwny dźwięk.
- Co to było? – spytał Igła z końca.
- To chyba Kurka! – zawołał Bartman.
- Nie! – odpowiedział i wygrzebał z kieszeni spodni swój telefon. Odblokował go i zrobił strasznie zabawną minę. Roześmiałam się i telefon znów wydał z siebie ten dźwięk.
- Ej no dawaj! – powiedziałam zabierając mu telefon. – Kornel jest głodny!
- Jaki Kornel? – spytał zdziwiony patrząc w swój telefon.
- Nasz syn – roześmiałam się i włączyłam grę gdzie trzeba było opiekować się małym dzieckiem.
- Nigdy w życiu nie nazwałbym dziecka Kornel!
- Ja też nie – odpowiedziałam mu nie patrząc na niego – ale tylko to przychodziło mi do głowy i popatrz jaki on brzydki – pokazałam mu telefon.
                                                         ***
Odkąd tylko Igła zaczął wszystko nagrywać razem z dziewczynami ukrywałyśmy się jak tylko się dało. Żadna z nas nie miała ochoty znaleźć się w „Igłą szyte”. Jako, że Krzysiu nagrywał tylko siatkarzy my łaziłyśmy za trenerami niestety… W końcu musiał nastać ten moment kiedy trenerzy i siatkarze znaleźli się bardzo blisko siebie ale Ignaczak już wtedy nie nagrywał. Usiadłam koło Bartka, który przytulił mnie do siebie.
- Barteek! – krzyknęła Iśka. – Wiesz, że nadają burzę podczas lotu? – zaczęła się śmiać z resztą chłopaków. Spojrzałam na nich, Bartek pogroził im tylko palcem ale się nie odezwał. Zwróciłam wzrok na niego wyczekując odpowiedzi.
- Boję się latać – wyznał w końcu.
- Ja się boję ciemności – powiedziałam wstając gdyż już zbieraliśmy się do odprawy.
Kiedy już było po odprawie i wszyscy siedzieli na swoich miejscach Igła znów wyjął kamerę i zaczął kręcić. Ja w tym czasie przygotowywałam sobie miejsce do spania. Nie wiem czemu ale strasznie się nie wyspałam dzisiaj dlatego korzystam z każdej możliwej okazji.
Niestety nie dane było mi pospać długo, po jakimś czasie przysiadł się do mnie Bartman i zaczął gadać od rzeczy. Coś tam mi tłumaczył i tłumaczył ale ja zrozumiałam z tego tylko to że mam mieć z nimi pokój w hotelu i że on już to jakoś załatwi.
- Co? – spytałam się go w końcu.
- Ty jak zwykle mnie nie słuchasz – walnął mnie w ramię. – Mówiłem, że będziemy mieć razem pokój. Wiesz o co chodzi? – spytał i spojrzał się na moją torebkę.
- Aaaa! Rozumiem – uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. – Ok. jak tylko załatwisz wszystko.
- Jak zawsze – zaśmiał się.
                                                ***
Siedziałam sobie na skórzanej białej sofie w hollu hotelu i czekałam aż rozdadzą klucze do pokoi. W końcu przylazł uradowany Bartman machając kluczem w ręku.
- Uważaj bo zaraz ci wy … - w tym momencie klucz poszybował gdzieś w powietrzu – … padnie.
- Ups! – powiedział tylko i szybko pobiegł w tamtym kierunku. Obserwowałam rozbawiona jak Bartman nurkuje pod jednym ze stolików i sięga po kluczyk a następnie jakaś pani bije go torebką po głowie. – Przepraszam, przepraszam ja tylko klucz chciałem!! – mówił osłaniając się przed kolejnymi ciosami. W końcu chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy przed siebie. W końcu zatrzymał się i wpakował mnie do jakiegoś ciasnego i ciemnego pomieszczenia, a gdy sam jeszcze tam wlazł to już w ogóle nie było miejsca jak się ruszyć.
- Po co tu mnie zaciągnąłeś?! – szepnęłam.
- Bo chowamy się przed tą babką i będziemy się całować – zaśmiał się gdy go walnęłam.
- Weź mnie wypuść baranie – śmiałam się i siłowałam z nim. Po chwili drzwi otworzyły się a my wylecieliśmy ze schowka. Najpierw poleciał Bartman a ja na niego, zaczęliśmy się jeszcze głośniej śmiać.
- Możecie powiedzieć co wy tam robiliście? – spytał Igła nagrywając nas. – Widzę, że koleżance wrócił humor.
- Ty, Igła niech oni się przed tobą nie tłumaczą tylko przed Kurkiem – zaśmiała się Miśka i pokazała na oddalającego się szybko szatyna. Spojrzałam w tamtym kierunku i rzeczywiście Bartek szedł tam. Szybko się podniosłam z Bartmana i pobiegłam za chłopakiem.
- Bartek! – krzyknęłam kiedy ten wchodził do środka windy. W ostatniej chwili włożyłam rękę między zamykające się drzwi i weszłam do środka. Spojrzałam na Kurka, który ewidentnie był zły. – To nie tak jak wyglądało! – zaczęłam się bronić.
- Tak jasne – powiedział i wyminął mnie szybko. Zostałam sama w windzie, która już ruszyła do góry. Ekstra! Kopnęłam rozeźlona drzwi i po chwili złapałam się za stopę. Kiedy tylko winda się zatrzymała a drzwi otworzyły od razu z niej wyskoczyłam. Poczekałam chwilę i po kilku minutach z kolejnej wyszli siatkarze w tym i Bartman z moją walizką.
- I co złapałaś go? – spytał oddając mi bagaż.
- Nie!
- Dobra to potem go poszukamy i wszystko wyjaśnimy, a teraz idziemy się rozpakować.
Poszliśmy do swoich pokoi. Zajęłam szybko łóżko obok okna. Nie powiem widoki mieliśmy niesamowite. Wypakowałam parę rzeczy do szafki, oczywiście zaraz były krzyki chłopaków, że zajęłam więcej niż 1/3 szafy ale co tam chcieli mieć ze mną pokój to niech teraz nie narzekają. Wzięłam swoją kosmetyczkę i udałam się do łazienki gdzie też szybko wypakowałam jej zawartość na półeczkę. Kiedy tak ustawiałam rzeczy usłyszałam, że chłopaki z kimś rozmawiają. Myśląc, że to Kurek szybko wyszłam z łazienki ale to był tylko Krzysiek.
- Ej, idziemy na miasto. Idziesz z nami? – spytał.
- Niee. Poszukam Bartka – uśmiechnęłam się nikle i usiadłam na łóżku.
- Na pewno? – spytał Misiek.
- Tak.
- Ok. To my idziemy – powiedział Zibi. Chłopaki już wyszli a ten zawrócił się i kucnął przede mną. – Ej! – chwycił mnie za brodę i podniósł tak bym na niego spojrzała. – Pogadam z nim i będzie dobrze – puścił mi oczko.
- Chcesz go pobić, żeby ze mną pogadał – roześmiałam się.
- Jeśli będzie trzeba – wzruszył ramionami. – No to lecę – powiedział podnosząc się i czochrając moją grzywkę za co jeszcze zdążyłam go kopnąć na odchodne. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły opadłam na łóżko i tępo gapiłam się w sufit. Nagle drzwi znów się otworzyły.
- Czego zapomniałeś? Głowy? – zaśmiałam się myśląc, że to Bartman wrócił po coś.
- Nie – usłyszałam odpowiedź, podniosłam się szybko i spojrzałam na Bartka.
- Bartek to …
- Nie tak jak myślę tak wiem już słyszałem to od ciebie, twojej siostry i Iśk. A coś jeszcze? – spytał. Stał tak przy tych drzwiach z rękami schowanymi w kieszeniach spodni i pokerową twarzą. Nadal był zły, nie wiem czy nie wściekły.
- Siedziałam sobie na sofie i czekałam aż rozdadzą klucze. I tu Bartman przychodzi machając jednym i nagle on mu wypadł. Wpadł pod stolik jakiś pań a on niewiele myśląc jak to Bartman zanurkował tam. No i te panie pomyślały pewnie, że to jakiś zboczeniec i jedna zaczęła go bić torebką a ja się śmiałam i on przepraszał a potem znalazłam się w komórce z nim i potem ty zostawiłeś mnie w windzie – skończyłam swoją opowieść. Ale on nadal stał tam gdzie stał. – No Bartek! Przecież bym cie nie okłamała! Uciekał przed tą babką i mnie zabrał ze sobą i schowaliśmy się do tej durnej komórki i ja zaczęłam się z niego śmiać a potem przepychać bo chciałam wyjść i ktoś wtedy otworzył drzwi. A potem Michalina kazała mi się tobie tłumaczyć.
- Czyli do niczego nie doszło? – dopytywał się.
- Tak – westchnęłam i podeszłam do niego. – Jezu jaki ty jesteś uparty – założyłam ręce na piersi i tupnęłam nogą, wtedy dopiero się roześmiał. – Czego się śmiejesz?
- Bo wyglądałaś jak pięciolatka, której nie chciało się kupić lalki – śmiał się ale tym razem mnie przytulił, uśmiechnęłam się.
- Ty jesteś zazdrosny! – powiedziałam odsuwając się od niego.
- Tak i to cholernie a wiesz dlaczego?
- Nie – zaśmiałam się. Nachylił się i szepnął mi do ucha.
- Bo jesteś moją księżniczką! – roześmiałam się.


****
Heej :D To znów ja. Macie to coś jeśli jeszcze czytacie. Jeszcze tylko dwa rozdziały i epilog i koniec. 
Dziś miałam pierwsze jazdy xD Jak na razie nikogo nie potrąciłam xD
Pozdrawiam!

środa, 5 marca 2014

Rozdział 25


Przebudziłam się i od razu zorientowałam się że nie jestem u siebie w pokoju. Obok mnie leżał Bartek i obejmował mnie szczelnie swoim ramieniem. Jak na zawołanie wróciły wspomnienia z minionej nocy. Uśmiechnęłam się szeroko. Delikatnie przewróciłam się na plecy uważając by go nie obudzić, z resztą kogo ja oszukuje by go obudzić to trzeba się nieźle namęczyć. Kurek jest strasznym śpiochem. Z lekkim trudem podniosłam się na łokciu a następnie nachyliłam się nad jego twarzą i ustami musnęłam jego zarośnięty policzek. Machnął ręką marszcząc przy tym zabawnie nos, roześmiałam się cicho i ponownie go pocałowałam. Tym razem złapał mnie w pasie i już po chwili leżałam na nim.

- Czemu mnie budzisz kobieto? – spytał sennym głosem, wciąż miał zamknięte oczy.

- Booo tak – zaśmiałam się. – Wstawaj!

- Jeszcze pięć minut – mruknął.

- Dobra to ja wstaję sama i zostawiam cie tutaj – udało mi się uwolnić z jego uścisku i owinięta w koc wstałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.

- Ej no! Pod czym ja będę spać?! – spytał łapiąc mnie za kostkę. No i po zbieraniu rzeczy. Wylądowałam prosto na jego brzuchu.

- Wstawaj – wypięłam mu język.

- Nie – mruknął i mnie pocałował.

- Masz zamiar spędzić tak cały dzień? – spytałam kiedy tylko się ode mnie odsunął.

- Jak najbardziej – powiedział rozkładając się wygodnie na podłodze z rękami włożonymi pod głowę.

- Dobra to sobie tak leż a ja idę – wypięłam znów mu język i zaczęłam się ubierać. Bartek jako że chyba nie chciał tu zostać sam również zaczął nakładać swoje części garderoby. Chwyciłam za spodnie i naciągnęłam je po czym schyliłam się po koszulę.

- Ej co ty tam masz? – spytał.

- Gdzie? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie nie odwracając się do niego. Zaczęłam zapinać guziki kiedy ten złapał mnie z pasie.

- No tu – pokazał palcem na żebra po lewej stronie i już chciał rozpiąć ponownie moją koszulę ale wyrwałam mu się.

- Nic! – zaśmiałam się. – Miałeś całą noc żeby się napatrzeć teraz spadaj!

- No ale dopiero teraz to zauważyłem jakbyś nie wiedziała w nocy byłem zajęty czymś innym – przysunął mnie do siebie i zaczął całować po szyi.

- E, e, e! Nie! – zaśmiałam się ale ten nie ustępował. – Bartek! – pisnęłam a ten nadal nic. No normalnie on jest jakiś niewyżyty! – No weź dopiero co się ub .. – nie dane mi było dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem przy czym nadal próbował zdjąć ze mnie koszulę. – Dobra koniec! – powiedziałam zdecydowanie i odsunęłam się. – Idziemy na śniadanie! Bez gadania!

- No ale pokażesz mi?

- Nie – roześmiałam się. Tym razem powiedział, że mi daruje ale nie na długo. Ogarnęliśmy rupieciarnie i wyszliśmy. Po drodze zjedliśmy jeszcze opakowanie czekoladowych kulek. Na stołówce nie było już nikogo dlatego wzięliśmy po jednej kanapce i szybko popędziliśmy na górę. Bartek się przebrał i znów biegiem na halę. Gdy tam weszliśmy chłopaki dopiero zaczynali rozgrzewkę, Bartek szybko do nich dołączył a ja usiadłam na ławce obok trenerów i dziewczyn. Iśka oczywiście nie byłaby sobą gdyby nie odciągnęła mnie na bok i nie zaczęła wypytywać.

- No opowiadaj jak było? – spytała podekscytowana. Pokręciłam rozbawiona głową i dokończyłam swoją kanapkę.

- No weeeź! – zaczęła moja siostra.

- Co wy tak się uparłyście na mnie? Było jak było nie będę wam nic opowiadać.

- I tak wszyscy wiedzą co robiliście – Iśka wypięła mi język i założyła ręce na piersi. Wyglądała jak mała obrażona dziewczynka brakowało tylko żeby tupnęła nogą.

- Nie trudno było się domyślić skoro byliśmy z dala od was tylko we dwoje.

- No ale chyba możesz nam cokolwiek powiedzieć? – spytała Miśka.

- Tak – odpowiedziałam i milczałam. Czekały w napięciu.

- Więc?! – ponagliła mnie Plińska.

- Więęęc … było fajnie…. Nawet lepiej niż fajnie. Było baaaardzo fajnie – opowiedziałam i się zaśmiałam a dziewczyny razem ze mną.

- Cisza! – krzyknął na nas Anastasi. Kiwnęłyśmy głową i się uspokoiłyśmy. Plotkowałyśmy przez następne kilka godzin dopóki chłopaki nie dostali pięciu minut przerwy. Wtedy też podszedł do nas Bartman i przegonił mi dziewczyny po czym sam się dosiadł.

- A ty co? – zaśmiałam się.

- Mam nadzieję, że dzieci z tego nie będzie, jestem za młody na wujka – śmiał się puszczając mi oczko i dźgając w żebra.

- Spadaj! – walnęłam go w ramię. – Zauważył mój tatuaż – mruknęłam przyglądając się jak zmęczony Kurek wyciera twarz w biały ręcznik po czym sięga po butelkę z wodą i upija z niej spory łyk.

- I co powiedział? Spodobał mu się?

- Co ty! Zauważył go dopiero dziś rano. Jak już byłam prawie ubrana – zaśmialiśmy się.

 - No to teraz cię pomęczy.

- Ale ty nic mu nie mów i Misiek też – pogroziłam mu palcem. Uniósł ręce w obronnym geście i roześmiał się.

- To wasza sprawa! – powiedział po czym wstał i wrócił do treningu, który trwał jeszcze kilka godzin. W tym czasie pobawiłam się telefonem Kurka ściągając jakieś gry i aplikacje. W końcu trening się skończył. Chłopaki szybko się ogarnęli i wracaliśmy razem do pokoi. Szłam trzymając się z Bartkiem za ręce kiedy przepchał się do nas Zbyszek. – Wszystko załatwiłem – powiedział patrząc przed siebie. Głowy kilku siatkarzy odwróciły się w naszym kierunku.

- Ok. dzięki. W tym samym miejscu co zawsze?

- Tak – odpowiedział i przyśpieszył trochę.

- O czym wy mówiliście? – spytał mnie Bartek. – Brzmiało jakbyście planowali morderstwo. – Uśmiechnęłam się lekko do niego po czym wyrwałam rękę z jego uścisku i puściłam się biegiem za Bartmanem.

– ZIBI OKDRYLI NAS!! – krzyknęłam po czym razem z przyjacielem wbiegliśmy szybko do pierwszej windy i jechaliśmy już na nasze piętro. Tupałam nogą zniecierpliwiona tym że winda strasznie wolno jechała a kiedy tylko się zatrzymała i drzwi się uchyliły znów pobiegliśmy.

Pchnęłam swoje drzwi i weszłam z Bartmanem do środka. Szybko podeszłam do łóżka i wyciągnęłam spod niego pudełko orzeszków ziemnych.

- Nie zapomnij ich spakować – powiedział zdyszany Bartman. Kiwnęłam tylko głową łapiąc powietrze. Trzeba popracować nad kondycją bo Monika mnie zabije. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej swoją torbę do której po chwili schowałam orzeszki. Odłożyłam torbę na miejsce i wróciliśmy ze Zbigniewem na stołówkę gdzie już wszyscy siedzieli.

- A wy co tak uciekliście? – spytała się Iśka kiedy już się do nich dosiedliśmy.

- Mamy swoje tajemnice – powiedział poważnie Zbyszek na co ja parsknęłam śmiechem i zaraz potem zaczęłam robić sobie kanapki.

- Będę tęsknić – powiedział Zatorski rozglądając się po stołówce.

- No ja też – westchnął Nowakowski. Spojrzałam na nich szczerze zdziwiona. Czyżby Andrea ich wywalił czy co? Spojrzałam na stolik trenerów, którzy rozmawiali ze sobą co chwila się śmiejąc a potem znów spojrzałam na siatkarzy.

- Dzisiaj jest ostatni dzień jak jesteśmy w Spale. Jutro już wyjeżdżamy – wyjaśnił mi Bartek.

- Aaaa … – pokiwałam głową. –Aaa!!  Kurczę ja jeszcze nie jestem spakowana! Czemu wy mi nic nie po .. – przerwałam na chwilę patrząc się na Piotrka i Pawła – Coo wy robicie?!

- Dzielimy się sałatą – wyjaśnił mi Piotrek po czym wrócił do rozmowy z Pawełkiem – No i żeby ci się wszystkie marzenia spełniły. – Roześmiałam się widząc jak poważni przy tym byli ale nie tylko oni reszta chłopaków podchwyciła ich pomysł i też zaczęli dzielić się sałatą. Moja dłoń zetknęła się głośno z czołem a dziewczyny śmiały się z chłopaków i ze mnie gdyż już po chwili powiedziałam cicho „ała!”

Kiedy już wszyscy się najedli i tak dalej, mieliśmy już udawać się do swoich pokoi, już wstawałam od stołu kiedy Iśka pociągnęła mnie za rękę i kazała ponownie usiąść. Chłopaki właśnie kłócili się jaką mają śpiewać kolędę.

- Cicha noc! – powiedział Piotrek.

- Lulajże Jezuniu prooszę! – błagał Marcin.

- Pójdźmy wszyscy do stajenki! – przekrzykiwał wszystkich Igła.

- Boże zaśpiewajcie piosenkę z Rudolfa i koniec – pokręciłam głową. Chłopaki zgodzili się i już po chwili po całym ośrodku niosły się wyjce naszych siatkarzy. Kiedy skończyli mogłam wreszcie wrócić do swojego pokoju. Dziewczyny zostały gdzieś w tyle a moja siostrzyczka to nawet ucięła sobie pogawędkę z Nowakowskim. Ja wam mówię! Z tego coś jeszcze będzie. Rozejrzałam się po pokoju. W sumie to wszystko mam prawie spakowane ale zajrzę jeszcze do łazienki. Weszłam do pomieszczenia, sama nawet nie wiem kiedy zaczęłam wymiotować.

- Tosia! – usłyszałam swoje imię ale nie byłam w stanie odpowiedzieć. Po kilku sekundach drzwi do łazienki otworzyły i stanął w nich Bartek.

- Wyjdź! – wysapałam ale ten podszedł szybko do mnie i kucnął obok. Zgarnął moje włosy z twarzy i uniósł je do góry kiedy ja ponownie nachylałam się nad sedesem.

- Dobrze się czujesz? – spytał z troską w głosie głaszcząc mnie po policzku. Kiwnęłam głową.

- To nic – odpowiedziałam mu podnosząc się z podłogi. Patrzył na mnie podejrzanie jakby nie wierząc w to co mówię. Podeszłam do umywalki i nalawszy wody do szklanki zaczęłam płukać usta.

- Tosia. Czy ty aby nie wymiotujesz, żeby nie przytyć? Nie masz bulimii? – wyplułam wodę do umywalki i odwróciłam się do niego wycierając usta wierzchem dłoni.

- Słucham?! – prawie, że krzyknęłam na niego. Dobra może zdarza mi się od czasu do czasu tak robić ale ja nie jestem chora!

- No ostatnio zauważyłem, że trochę schudłaś ale nic nie mówiłem. A teraz to. Ja cię o nic nie oskarżam po prostu martwię się o ciebie. Wiesz, że to bardzo poważna choroba i ..

- Nie jestem bulimiczką Bartek! – przerwałam mu. – Po prostu coś mi zaszkodziło, jasne?

- Jasne – odpowiedział bez większego entuzjazmu. Nie wierzył mi, wiedziałam to. Westchnęłam i podeszłam do niego przytulając się. Objął mnie szczelnie ramionami i po chwili poczułam jak całuje mnie w czubek głowy. – Ale pamiętaj! Cokolwiek się stanie, mnie możesz powiedzieć o wszystkim.

- Yhym – mruknęłam. Odsunęłam się od niego i poszłam do pokoju. Kiedy ja dopakowywałam swoje rzeczy Bartek rozwalił się na moim łóżku i obserwował co robię. – A ty już jesteś spakowany, że tak leniuchujesz? – odwróciłam się do niego.

- Tak – wyszczerzył się. – I nie, nie pomogę ci – wypiął mi język na co odwdzięczyłam się tym samym.- Ty się szykuj bo już niedługo będziesz gwiazdą „Igłą szyte” – roześmiał się. Włożyłam ostatnią bluzkę do walizki i kopniakiem zamknęłam ją po czym szybko położyłam się obok Kurka. 
- O ile zakład, że nie? - roześmiałam się. Ten tylko pokręcił głową rozbawiony po czym chyba poszliśmy spać.   


***
Nie wiem co mam tu napisać. Piszcie jak się podobało a ja spadam, muszę nauczyć się na poprawę z matmy ;(
Pozdrawiam! 
Następny 19 marca