środa, 25 września 2013

Rozdział 14



- To papa! – krzyknęłyśmy wychodząc z samochodu mojej mamy.

- Paa i bawcie się dobrze! – odkrzyknęła machając nam. Po chwili odjechała a my ruszyłyśmy do wejścia budynku. Po tych kilku tygodniach znów tu zawitałam tym razem nie w celu trenowania a wyjazdu z chłopakami do Japonii. Dziewczyny były tutaj pierwszy raz więc ciągle się czymś zachwycały i rozglądały wkoło. Podeszłam do lady i poprosiłam o klucz do pokoju. Pani recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie ciepło, poznała mnie. Podała klucz i życzyła miłego pobytu. Poszłyśmy do windy a następnie Iśka nacisnęła guziczek z numerkiem 3. Wjechałyśmy szybko na trzecie piętro i skierowałyśmy się do naszego pokoju.

Łóżka wyły ustawione w równym szeregu pod oknem. Rzuciłam swoją walizkę na środkowe łóżko i podeszłam do okna. Na twarz wskoczył mi szeroki banan kiedy zobaczyłam balkon. Od razu przypomniało mi się jak razem z moim Gzybkiem uciekaliśmy przez balkon przed tymi Guliwerami.

- Idziemy do siatkarzy? – spytała Iśka. Spojrzałam na zegarek.

- Nie ma sensu – powiedziałam kiwając przecząco głową. – Zaraz kończą.

- Aha – odpowiedziała. Po czym usłyszałyśmy stłumione odgłosy rozmów na korytarzu. Wstałam szybko i podeszłam do drzwi. Dziewczyny za mną. Wyszłyśmy z pokoju. Siatkarze akurat wracali do pokoi.

- Bartuś! – krzyknęłam gdy tylko go zauważyłam, ten rozejrzał się w poszukiwaniu osoby, która go zawołała. Kiedy już odnalazł mnie wzrokiem uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie. Po chwili już mnie całował. – Stęskniłam się!- powiedziałam kiedy się odczepił ode mnie.

 -Ja też – powiedział i przytulił mnie jeszcze.

- Też dostanę takie powitanie? – usłyszałam za plecami Bartka.

- Zbyszek! – krzyknęłam i wpadłam w objęcia przyjaciela.

- Cześć mała!

- Ymm … Poznajcie to moja siostra Miśka i przyjaciółka Iśka – powiedziałam wskazując na dziewczyny kiedy tylko odsunęłam się od Zbyszka. Chłopaki przywitali się z dziewczynami i razem zeszliśmy na kolację. Usiedliśmy przy jednym stoliku. Żartów i śmiechów nie było końca. Co chwilę rozglądałam się za Andreą ale nie przyszedł. Po kolacji umówiliśmy się w pokoju Igły i Ziomka, żeby grać w karty. Powiedziałam im że dołączę później bo chciałam się przywitać z Anastasim. Gdy byliśmy już na trzecim piętrze – byłam tą szczęściarą, która jechała windą – skierowałam się do pokoju trenera. Zapukałam naszym starym szyfrem i weszłam do środka. Andrea siedział na łóżku i przeglądał jakieś kartki.

- Heej! – powiedziałam i podeszłam do niego, od razu zerwał się na nogi i przytulił mnie mocno.

- Cześć! A gdzie masz dziewczyny? Dawno przyjechałyście?

- Niedawno. Dziewczyny są z chłopakami i grają w karty.

- A czemu ty nie jesteś z nimi? – spytał siadając z powrotem na łóżku, usiadłam koło niego.

- No bo przyszłam się przywitać – powiedziałam uśmiechając się do niego. Przytulił mnie a potem zaczęliśmy gadać. Nim się zorientowałam było w pół do dziewiątej i ktoś zapukał do drzwi. O ile można to tak nazwać bo aż podskoczyliśmy przestraszeni z Andreą. Spojrzeliśmy w kierunku owego łomotu i po kilku sekundach mogliśmy zobaczyć postać Zbyszka.

- Trenerze, porywam ją miała się tylko przywitać a siedzi tu już ponad dwie godziny! – zakomunikował. Andrea roześmiał się i uniósł ręce w geście obronnym a ja po chwili zostałam przewieszona przez ramię przyjaciela.

- Zbyszek! – pisnęłam i zaczęłam go okładać pięściami.

- Nie przyszłaś sama to ja cię zaniosę może byś się jeszcze zgubiła po drodze. – Zaśmiał się a ja darowałam sobie bicie go. Z nudów zaczęłam liczyć kroki. Przy dwudziestym trzecim przystanęliśmy, Zbyszek obrócił się w prawo i weszliśmy do pokoju gdzie zostałam postawiona na ziemi.  Wypięłam mu język i od razu powędrowałam w miejsce gdzie siedział Bartek. Klapnęłam obok niego i popatrzyłam się w jego karty.

- Ej! Nie zaglądaj mi do kart! – powiedział z wyrzutem szybko zasłaniając karty i odsuwając się trochę. – Co tak długo tam robiłaś? – spytał patrząc się na talię.

- Aa rozmawialiśmy – machnęłam ręką. – A wy przez cały czas gracie?

- Tak – ktoś odpowiedział ale nie mogłam zidentyfikować głosu. Rozejrzałam się po zgromadzonych i dostrzegłam te wielkie niebieskie oczyska, których właściciel kiedyś wyznał mi że mnie uwielbia. Uśmiechnęłam się szeroko na samo wspomnienie, Michał odwzajemnił gest.

Grali do późnej nocy, nie przyłączyłam się do nich bo jakoś nie miałam na to ochoty. Około godziny pierwszej zaczęłyśmy się zbierać z dziewczynami. Bartek powiedział, że mnie - i przy okazji dziewczyny - odprowadzi. Złapał mnie za rękę po czym pożegnałyśmy się z resztą i wyszliśmy na korytarz. Szliśmy raczej ślimaczym tempem, widziałam jak Iśka pogania co jakiś czas Miśkę aż w końcu znalazły się przy drzwiach.

- Dobranoc! – powiedziały i weszły do środka. Zatrzymaliśmy się i Bartek popatrzył mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego, chyba nie muszę wspominać, że on cały czas miał banana na twarzy. Po chwili Bartek przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował.

- Dobranoc – szepnął.

- Dobranoc – odpowiedziałam i weszłam do pokoju.


*

- Są w porządku. No i są zabawni i przystojni co nie? – gadała Iśka wychodząc z łazienki w samej bieliźnie.

- No w końcu – powiedziałam i zajęłam pomieszczenie. Szybko wzięłam prysznic, ubrałam się i umyłam zęby.

- Igła wszystko nagrywał, no i co chwilę rzucał jakimiś sucharami no i ten Zbyszek… Jakiś podrywacz co nie – słuchałam jej rozczesując włosy więc kiedy umilkła trochę mnie to zdziwiło. Spojrzałam na nią patrzyła na mnie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.

- No podrywa dziewczyny – odpowiedziałam niepewnie. – Właściwie to nawet nie znałam jego żadnej dziewczyny – powiedziałam opadając na łóżko.

- A ciebie kiedyś podrywał? – spytała zaciekawiona Iśka.

- Niee

- Może nie jesteś w jego typie – wzruszyła ramionami.

- Jestem! On lubi brunetki z dużymi brązowymi oczami.

- No a ty masz niebieskie – pokiwała wolno głową Iśka.

- Fakt. A ja dawałam mu kolorować moje kolorowanki – powiedziałam z wyrzutem.

- Kororolowałaś z nim kolorowanki?

- Kolorowałaś – poprawiła ją moja siostra.

- A jak powiedziałam?

- Za dużo er dałaś. – Wzruszyła ramionami zakładając bluzę. Pokiwałam głową kiedy Plińska na mnie spojrzała.

- No dobra nie ważne – machnęła ręką. – Pośpieszmy się bo zaraz zacznie się trening a my jeszcze śniadania nie zjadłyśmy.

Wstałyśmy więc i wyszłyśmy z pokoju zamykając go. Zeszłyśmy na stołówkę. Siatkarzy już nie było, zjadłyśmy szybko jakieś kanapki i udałyśmy się w stronę siłowni. Weszłyśmy cicho i usiadłyśmy sobie na ławeczkach zaraz przy drzwiach. Iśka oczywiście nie mogła wysiedzieć w miejscu dłużej niż dziesięć minut i już po chwili przechadzała się razem ze mną wkoło urządzeń. Misia człapała za nami ale po kilku minutach ją zgubiłyśmy.

- Ej gdzie Miśka? – spytałam Iśkę trącając jej ramię. Przyjaciółka rozejrzała się po pomieszczeniu wysoko zadzierając głowę.

- O tam! – wskazała palcem – Obok Pita. – spojrzałam w tamtym kierunku, coś tam widziałam ale po chwili ktoś zasłonił mi oczy.

- Hej piękna – usłyszałam tuż przy uchu. Bartek obrócił mnie ku sobie i pocałował.

- Hej – uśmiechnęłam się. – Ale się odsuń bo jesteś cały spocony – powiedziałam odsuwając się od niego na wyciągnięcie ręki i robiąc kwaśną minę. Zaśmiał się tylko i zaciągnął nas w kierunku Pita i Miśki.

- O ile wyciskasz? – spytałam Bartka kiedy ten usiadł na jakimś leżaczku, którego nazwy nie znam.

- A ile ważysz? – spojrzałam na niego z politowaniem zakładając ręce na biodra. Wyszczerzył się tylko do mnie. – Jeśli ważysz jakieś pięćdziesiąt kilo to podniosę cię osiem razy – oznajmił i już po chwili znalazłam się nad klatką piersiową swojego chłopaka. Zdążyłam tylko pisnąć a Bartek zaczął mnie podnosić. Góra, dół, góra, dół … Chłopaki mieli niezłą polewkę z nas. Igła oczywiście wszystko nagrywał. – I jedenaście – wysapał po czym znalazłam się na jego kolanach.

- Weź mnie więcej tak nie podnoś! – zaśmiałam się i zdzieliłam go przez ramię. – Dobra my idziemy sobie usiąść bo Andrea coś dziwnie na nas patrzy. – Wstałam z kurkowych kolan i złapałam dziewczyny po czym wróciłyśmy na swoje poprzednie miejsce przy drzwiach.

- Co ty tam z Pitem kręcisz? – Iśka szturchnęła moją siostrę wyraźnie zaciekawiona o czym tak namiętnie rozmawiali.

- O niczym – ucięła szybko gromiąc ją wzrokiem. Spojrzałam na nią zdziwiona. Taka tam zjarana Michalina.

- Dobra, dobra już o nic więcej nie pytam – Iśka uniosła ręce w geście obronnym. Przesiedziałyśmy tam do końca treningu. Kiedy chłopaki poszli się odświeżyć my skierowałyśmy się do stołówki. Z pełnymi talerzami usiadłyśmy przy stoliku, po kilku minutach chłopaki zjawili się w stołówce i dosiedli się do nas. Zaczęliśmy rozmawiać, umówiliśmy się że później na wieczór filmowy więc oczywiście trzeba będzie zrobić małe zakupy. No i jak zwykle, musiałam zostać i pilnować Andrei na szczęście dziewczyny obiecały  dotrzymać  mi towarzystwa. Zrobiłyśmy z dziewczynami malutką listę zakupów, dałyśmy ją Bartkowi i skierowałyśmy się do pokoju Andrei.

Z Andreą posiedziałyśmy ponad godzinę. Dziewczyny bardzo go polubiły. Gdy wychodziłyśmy trener życzył nam udanego wieczoru i wrócił do studiowania jakiś kartek. Poszłyśmy szybko do pokoju Kurka gdzie pewnie już wszyscy czekali tylko na nas. Było tak jak myślałam.

- Szybciej się nie dało? – spytał Marcin. Wypięłam mu język i usiadłam koło Bartka.

- To co oglądamy? – spytałam.

- „Ostatni egzorcyzm” – oznajmił mi uradowany Bartek. Spojrzałam na niego zszokowana.

- Co?! W życiu tego nie obejrzę! Wychodzę! – powiedziała równocześnie z moją siostrą. Siatkarze spojrzeli na nas zaskoczeni.

- Czemu? – spytał Piter.

- Bo nienawidzę takich filmów! – odpowiedziałyśmy.

- Boże! – powiedziała przerażona Iśka.- Teraz to ja nawet nie chcę tego oglądać, jesteście przerażające jak tak mówicie.

- Dobra wyłączymy to – powiedział Kurek. Odetchnęłyśmy z ulgą i zajęłam swoje poprzednie miejsce podczas gdy Zbyszek wyłączał film. Przytuliłam się do Bartka i siedzieliśmy przez moment w ciszy.

- Nooooo – powiedział Igła po chwili.

- Wejdźmy na omegle! – zawołał uradowany Zbyszek.

- No tak a wystawisz swoją mordę? – zwróciłam wzrok na niego.

- No ty zawsze się pokazywałaś – wypiął mi język i już wpisywał adres stronki. Misiek w tym czasie pociągnął mnie za rękę i usadowił przed telewizorem, ustawili kamerkę na mnie podłączając ją do laptopa bo ta wbudowana była zepsuta. Przyjrzałam się sobie, poprawiłam włosy i zaczęłam robić głupie miny.

- A co to w ogóle za stronka? – zapytał Igła.

- Taki czat – odpowiedział mu Michał.  Po chwili Zbyszek połączył się z pierwszą osobą, uśmiechnęłam się i pomachałam. Koleś zaraz napisał coś po angielsku.

- Fuu! Przełącz go! – odwróciłam się do Zbyszka ten szybko nacisnął trzy razy esc. Zaraz potem pojawił się kolejny gość a Bartman napisał do niego „ wonna see my boobs?”

- Ej no! – ktoś krzyknął.

- Co napisał? Co napisał? – ekscytował się Igła.

- To nie twoje cycki – rzuciłam w Zbyszka butem.

- Właśnie! – potwierdził Bartek. Spojrzeliśmy na niego wszyscy zdziwieni. – No co? – spytał.

- Właśnie? – spytałam go. Pokręciłam głową rozbawiona i odwróciłam się do kamerki. Uśmiechnęłam się do gościa i podniosłam ręce do góry – Łuuu huuu! - zamachałam nimi a Zbyszek się rozłączył. Wyciągnęłam telefon i włączyłam piosenkę Bruno Marsa – „Marry you” zaczęłam tańczyć a facet po drugiej stronie przypatrywał się i robił dziwne miny. Chłopaki śmiali się.

- Ej on chce żebyś wstała – powiedział Zibi.

- No co ty – pokręciłam głową. – Albo dobra! – zawołałam uradowana i podniosłam się z miejsca. Jako, że leciała cały czas piosenka zaczęłam tańczyć w jej rytm.

- Facet chce zobaczyć twój tyłek! – oznajmił mi Zbyszek.

- No chyba kurwa umiem angielski! – odwróciłam się do przyjaciela. Natknęłam się na kilka zszokowanych min siatkarzy. – Co? Umiem też przeklinać – uśmiechnęłam się słodko. Odwróciłam się całkiem od kamerki i zaczęłam rozpinać spodnie.

- Ej je je jej! – zawołał Kurek podbiegając do mnie – No to schodzimy! – chwycił mnie szybko pod kolanami. Wypiął fucka temu typkowi i zabrał mnie sprzed kamerki.

- Kuurek!! – pisnęłam.

- Nie będziesz się rozbierać przed jakimiś zboczuchami – powiedział poważnie, grożąc mi palcem.

- Kurek psujesz całą zabawę! – oburzył się Piter rzucając w niego popcornem.

- Oj ona już nie takie rzeczy robiła – zaśmiał się Zbyszek kolejny raz wciskając klawisz esc. Bartek spojrzał na mnie z wyrzutem.

- No co? – wzruszyłam ramionami uśmiechając się przy tym. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i do środka wparował Andrea.

- Ej nie widzieliście gdzieś Tośki? – spytał i rozejrzał się po pokoju. – O tutaj jesteś! Możesz przyjść do mnie na chwilę? – Chłopaki zrobili wielkie „ooooo!”

- Ok. – rzuciłam, odwróciłam się jeszcze tylko do Bartka, szybko zapięłam rozporek i wyszłam za opiekunem. 


***
Hejka! Ktoś jeszcze mnie pamięta? Dawno nie pisałam ale dużo nauki miałam. 
Jak myślicie po co Andrea zawołał do siebie Tośkę ;)?
Szkoda mi chłopaków ;(
Pozdrawiam!

środa, 11 września 2013

Rozdział 13



Te kilka dni spędzonych w Spale były niesamowite. Ja i Bartek może i nie spędziliśmy ze sobą zbyt dużo czasu bo zawsze ktoś się obok kręcił ale było ok. Dni zawsze zaczynały się i kończyły tak samo. Rano śniadanie i trening potem obiad i trening, kolacja i odpoczynek w gronie Guliwerów, przy nich nie sposób się nudzić. Po jakimś czasie znaleźli te butelki po które jeździłam z Bartkiem w środku nocy ale już tak nie balowali jak wcześniej.
W końcu przyszedł dzień kiedy ja musiałam już opuścić ośrodek a chłopaki jeszcze zostawali na dwa dni. Umyta i ubrana wyszłam z łazienki, rozejrzałam się jeszcze po pokoju czy aby na pewno wszystko wzięłam. Założyłam torebkę na ramię i chwyciłam walizkę w dłoń. Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zjechałam windą na dół. Siatkarze właśnie wychodzili ze stołówki kiedy mnie zobaczyli od razu podbiegli.
- Już jedziesz? – spytał Ignaczak.
- Tak. Trzymajcie kciuki – uśmiechnęłam się do nich, po chwili podeszła Monika podałam jej klucz od swojego pokoju i oddaliła się.
- Będziemy, będziemy – zapewnił Zbyszek po czym mnie przytulił, w jego ślady poszła reszta siatkarzy i Andrea. Na koniec podszedł do mnie Bartek. Przytulił mnie i pocałował po czym wszyscy życzyli mi powodzenia, pomachałam im jeszcze na pożegnanie i wyszłam na zewnątrz. Wsiadłam do malutkiego busika i rozsiadłam się wygodnie. Wyjrzałam jeszcze za okno, żeby spojrzeć jeszcze raz na ośrodek i uśmiechnęłam się widząc chłopaków machających do mnie. Odmachałam im i po chwili ruszyliśmy. Włożyłam słuchawki w uszy i tak minęła mi podróż na lotnisko, czas na nim spędzony kiedy czekaliśmy na samolot i lot do Francji gdzie miały odbyć się zawody. Jeśli teraz zajęłabym miejsce na podium miałabym zagwarantowane miejsce na igrzyskach w Londynie.

 *
Tak się stało! Wygrałam! A więc i jadę na Igrzyska! Nie mogę w to uwierzyć. Rozpromieniona pakowałam walizkę, za kilka godzin mamy lot powrotny do Polski potem kilka dni odpoczynku i znów do Spały. Jeszcze tylko wyjazd do Rosji i koniec. 

*
Z lotniska w Warszawie odebrała mnie mama. Gdy tylko ją ujrzałam od razu podbiegłam i rzuciłam jej się na szyję a ta zaczęła mi gratulować. Pokazałam jej medal i w drodze do samochodu opowiadałam jej wszystko ze szczegółami. Była strasznie ciekawa i podekscytowana no i oczywiście dumna, cały czas mi to powtarzała.
- No to teraz będziesz się szykować na Igrzyska? – spytała kiedy już jechałyśmy do domu.
- Tak! – pisnęłam uradowana i zaczęłam szukać swojego telefonu w torebce. Chciałam napisać do Bartka, że już jestem w Polsce i żeby do mnie zadzwonił jak tylko znajdzie wolną chwilkę. Szybko wystukałam wiadomość i odłożyłam komórkę. – A jak tam Erika? – spytałam o opiekunkę, która zamieszkiwała aktualnie u moich rodziców.
- Dobrze. Coraz bardziej można się z nią dogadać – zaśmiała się. Zawtórowałam jej, Erika nie za bardzo potrafiła polski chociaż uczyła się trochę. – Ale dawałyśmy radę.
- Na migi – uśmiechnęłam się. Potem rozmowa zeszła na Bartka, mama koniecznie chciała się dowiedzieć o nim jak najwięcej ale ja nie za bardzo mogłam jej cokolwiek powiedzieć bo sama nie znałam go tak dobrze. Jesteśmy parą zaledwie miesiąc może trochę ponad a i tak kalkulując spędziliśmy ze sobą może 12 godzin. W Spale nie mieliśmy dla siebie czasu oboje trenowaliśmy a jak mieliśmy wolne to spędzaliśmy czas razem z resztą siatkarzy.
Wysiadłam z samochodu i wyjęłam z niego walizkę. Mama oczywiście zabrała mi ją w celu zrobienia prania, nie protestowałam. Usiadłam na ławce pod domem by odpocząć ale nie dane mi to było. Zaraz dopadły mnie dziewczyny i Erika i zasypywały pytaniami. Opowiedziałam im wszystko to co mamie, Iśka i Miśka męczyły mnie jeszcze o Kurka ale tak jak rodzicielce nie za wiele opowiedziałam. Po kilku minutach mama przyniosła mi miskę parującej zupy pomidorowej.
- Nie, dziękuję. Jadłam w samolocie, jestem pełna – powiedziałam patrząc na nią.
- To ja zjem – powiedziała Iśka, podsunęłam jej miskę.
- Schudłaś chyba – zauważyła Erika przyglądając się mi.
- Wydaje ci się – machnęłam ręką, uśmiechając się. – Po prostu nie widziałaś mnie już dłuższy czas. – powiedziałam a po chwili na kolana wskoczył mi Ferdek. Pogłaskałam kota po główce a ten wygodnie się położył i zaczął mruczeć. 

*
Nalewałam właśnie trzecią szklankę wody kiedy zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni spodenek i spojrzałam na wyświetlacz. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Heej! – powiedziałam do słuchawki.
- No cześć! – zawołał. – Gratuluję!
- Dzięki. – uśmiechnęłam się. – A ja wam życzę powodzenia jutro.
- Nie dziękuję. No co tam u ciebie?
- Dobrze. – odpowiedziałam i usiadłam na łóżku, upiłam łyk wody. – Było niesamowicie! – wyprostowałam się i zaczęłam znów opowiadać. – A wiesz jakie niektóre dziewczyny były chude.
- Daj spokój ty też jesteś chuda – zaśmiał się. – A kiedy przyjeżdżasz do Spały?
- W przyszłym tygodniu w piątek bo pod koniec miesiąca jedziemy do Rosji.
- Znów nie będziemy mieć dla siebie za dużo czasu. Jak przyjadę to ty będziesz musiała już jechać – posmutniał.
- Faktycznie – westchnęłam.
- Ale nie bój się coś wymyślę – powiedział szybko. – Dobra ja muszę kończyć bo mamy jeszcze trening. Buziaki – cmoknął do słuchawki, zaśmiałam się.
- Papatki. Pozdrów chłopaków – powiedziałam i się rozłączyłam. Wypiłam resztę wody ze szklanki i wyszłam z pokoju. Dziewczyny pojechały do sklepu po parę rzeczy na kolejne nocowanie lecz tym razem nie w namiocie ale u Iśki w domu. Wyszłam przed dom gdzie siedziała moja mama i Erika. Usiadłam obok tej pierwszej i przysłuchiwałam się. Rozmawiały o mnie rzecz jasna. Mama opowiadała Erice co robiłam jak byłam dzieckiem a Erika o tym co robiłam jak byłam u nich. 

*
Punktualnie o godzinie dwudziestej wszystkie siedziałyśmy już przed telewizorem w domu Plińskiej i czekałyśmy aż rozpocznie się mecz Polska – Rosja. Miałyśmy wszystko przygotowane – żelki, chipsy, popcorn, sok pomarańczowy i colę jakieś orzeszki i czekoladę. Ubrałyśmy koszulki i pomalowałyśmy się farbami. W końcu mecz się zaczął a my trzymałyśmy kciuki za naszych.

*
Przegrali jeden do trzech. Jutro walczą o trzecie miejsce z Argentyną. Kilka minut po meczu mój telefon się rozdzwonił. Jak się okazało dzwonił Bartek. Był zły i zawiedziony ale po kilku minutach rozmowy udało mi się go rozweselić. Pogadaliśmy z piętnaście minut i rozłączyłam się po czym przyłączyłam do rozmowy między dziewczynami. 

*
Następnego dnia wstałam jako pierwsza. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek zawieszony na ścianie. Było pięć po dziewiątej, podparłam się na łokciach i zaczęłam ziewać. Podniosłam się i skierowałam do łazienki. Gdy z niej wyszłam dziewczyny przebudzały się. Postanowiłam im pomóc więc jedną i drugą mocno walnęłam poduszką w głowę. Zaczęły narzekać ale nie pozostały mi dłużne i już po chwili wszystkie trzy biłyśmy się poduszkami. Po trzydziestu minutach padłyśmy wykończone.
- Głodna jestem – mruknęła Miśka po kilku minutach leżenia.
- To idziemy do kuchni – zakomunikowała Iśka i wyszła szybko z pokoju a ja z Miśką zaraz za nią. Brunetka zaczęła wyjmować z szafek różne produkty i zakomunikowała, że robimy gofry. – Tylko, że ja nie wiem jak je się robi – powiedziała opierając się o stół.
- Spoko! Ja wiem – powiedziałam po czym zaczęłam przygotowywać ciasto. Po kilku minutach już pierwsze gofry były gotowe.
- Będę przez was gruba – powiedziała Iśka kiedy już skończyłam robić gofry. Nakładała sobie podwójną porcję bitej śmietany.
- Oj tam nie będziesz – zaśmiałam się.
- No ty to nie masz się o co martwić bo i tak jesteś szczupła!
- Daj spokój – machnęłam ręką i wgryzłam się w swojego gofra. 

*
Przez resztę dnia obijałyśmy się i korzystałyśmy z pięknego, upalnego i słonecznego dnia na kocu przed naszym domem opalając się. Około godziny piętnastej zaczęłyśmy się zbierać żeby zdążyć na mecz, który miał się zacząć o szesnastej. Założyłam oczywiście koszulkę, którą dostałam od Bartka i rozsiadłam się wygodnie przed telewizorem.
Nasi chłopcy wygrali szybkim 3-0 czym też zdobyli trzecie miejsce i brązowy medal. Tak jak i wczoraj po kilku minutach zadzwonił mój telefon i usłyszałam Bartka po drugiej stornie ale nie tylko jego. Dało się usłyszeć jak to chłopaki się cieszą w szatni. Za kilka godzin odbędzie się wręczenie medali i kazałam Bartkowi wszystko nagrać. 

*
Dwa dni po zakończeniu Ligi Światowej siedziałam sobie przed domem i czekałam aż mama przywiezie Andreę z lotniska. Po jakiś trzech godzinach doczekałam się w końcu jak tylko usłyszałam samochód wjeżdżający na podwórko szybko wstałam . Andrea wyszedł z pojazdu a ja uwiesiłam mu się na szyi i gratulowałam.
- Ej bo ktoś może być zazdrosny! – zaśmiał się i odsunął wtedy też po drugiej stronie samochodu ujrzałam Bartka.
 – Bartuś! – pisnęłam i szybko do niego podbiegłam, ten objął mnie szczelnie a następnie pocałował. – Gratuluję! – powiedziałam jak tylko się ode mnie odsunął.
- Dziękujemy! – powiedział uśmiechnięty i uniósł medal na wysokości moich oczu. Chwyciłam go do ręki i obejrzałam z każdej strony następnie kolejny raz im pogratulowałam. Bartek przyglądał mi się z dziwnym wyrazem twarzy ale nic nie powiedział. Potem poszliśmy do domu na obiad, który przygotowała Erika. Zanim jeszcze usiedliśmy zdążyłam pobiec do pokoju po swój medal i im pokazać. – To teraz jedziesz tylko do Rosji i do końca roku masz spokój? – zapytał się Kurek.
- Tak – pokiwałam głową i uśmiechnęłam się.
- To dobrze bo przekonałem Andreę żebyś jechała z nami do Japonii – uśmiechnął się a ja otworzyłam oczy szeroko ze zdumienia.
- Serio!?
- Tak – odpowiedział Andrea. – No i może weźmiemy jeszcze twoją siostrę i przyjaciółkę? Co ty na to?
- Super!! – krzyknęłam po czym wstałam z krzesła i podeszłam do Andrei i przytuliłam go mocno. Podziękowałam jeszcze kilka razy i wróciłam na miejsce. Po dziesięciu minutach przyszły Miśka z Aśką i nie dowierzały własnym uszom.
- Jedziemy do Japonii?! – krzyknęła Iśka po czym obie z Miśką wyściskały Anastasiego i podziękowały z kilkanaście razy. 


***
Tak właśnie doszliśmy do momentu w którym dziewczyny będą skazane na naszych siatkarzy ;). Rozdział nudny ale kolejne chyba już takie nie będą :D. 
Pozdrawiam! 

środa, 4 września 2013

Rozdział 12



Obudziłam się z rękami wyciągniętymi przed siebie. Zdałam sobie sprawę, że ściskałam poduszkę a mój oddech był nierówny. Podniosłam się powoli i rozejrzałam po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby świadczyć o obecności Kurka lecz nic nie znalazłam. Sięgnęłam po telefon i okazało się że do nikogo nie dzwoniłam czyli, że musiałam zasnąć od razu jak się tylko położyłam. Od kilku minut był już obiad więc wyszłam z pokoju i skierowałam się do stołówki.

Weszłam do środka gdzie większość siatkarzy jeszcze siedziała. Podeszłam do okienka i wzięłam swoją porcję po czym skierowałam się do stolika gdzie siedział Andrea. Po drodze minęłam się z drugim trenerem, uśmiechnęłam się do niego i usiadłam obok opiekuna.

- Smacznego – uśmiechnęłam się. Spojrzał na mnie znad talerza i podziękował.

- Zamęczyli cię co? – zaśmiał się.

- Tak troszeczkę. Jak tylko położyłam się na łóżku to zasnęłam.

- No a oni są zadowoleni, że mają cały dzień wolny – uśmiechnął się Andrea spoglądając na stół pełen siatkarzy. Spojrzałam w tym samym kierunku i również się uśmiechnęłam.

- No tak bo co to dla nich taki meczyk – powiedziałam i zajęłam się swoją zupą. Czułam na sobie wzrok Andrei ale starałam się to ignorować. Nie chciałam teraz z nim o czymkolwiek rozmawiać bałam się że ktoś może nas podsłuchać. Zdawałoby się że Andrea czyta mi w myślach i poczekał aż skończę jeść. Potem razem wyszliśmy i poszliśmy na mały spacer. Anastasi milczał czekając aż coś powiem a ja sama nie wiedziałam od czego zacząć. Skręciliśmy w ścieżkę prowadzącą do lasu. Dzień był ładny i słoneczny więc przyjemnie się spacerowało.

- Jest taki chłopak … -zaczęłam nie pewnie.

- Domyślam się że chodzi o chłopaka i chyba go znam tak – powiedział i uśmiechnął się spoglądając na mnie. Wypuściłam głośno powietrze, nie myślałam, że tak szybko się domyśli…

- Tak znasz go – szepnęłam skubiąc rękaw bluzy.

- Mam z nim pogadać? – spytał.

- Nie! – zaprotestowałam i przystanęłam. – Nic mu nie mów!

- No to co masz zamiar zrobić? – spytał, wzruszyłam ramionami.

- Zobaczymy – uśmiechnęłam się nikle. – Wracamy? – spytałam wskazując w stronę z której przyszliśmy. Kiwnął głową i objął mnie, wróciliśmy tak ślimaczym tempem.

Andrea nie mógł odprowadzić mnie do pokoju bo drugi Andrea go zawołał więc poszłam sama. Kiedy pociągnęłam za klamkę odkryłam, że pokój jest otwarty. Super! Zapomniałam go zamknąć. Weszłam do środka i usłyszałam jakieś rozmowy. W pokoju siedzieli siatkarze. Nie wszyscy głównie ci z którymi wczoraj grałam w karty ale dołączyli jeszcze Ruciak, Możdżonek i Jarosz.

- O ile dobrze pamiętam to jest mój pokój – powiedziałam opierając się o ścianę z rękami założonymi na piersi.

- Oglądamy film – oznajmił mi Zbyszek i poklepał miejsce koło siebie.

- Tutaj? Chciałam się położyć spać.

- Noc jest od spania a teraz chodź bo się zaczyna – zostałam obrzucona garścią popcornu przez Jarosza. Pokręciłam głową, podeszłam do Zibiego i usiadłam obok. Spojrzałam na ekran telewizora. Zapowiadał się baaardzo długi wieczór z trylogią Tolkiena ale to dobrze bo uwielbiałam „Władcę Pierścieni”. No ale chłopaki nie byliby sobą gdyby co chwilę nie rzucali jakimiś sucharami przez co nie mogłam spokojnie obejrzeć.

- Aragorn – westchnęłam kiedy tylko było pierwsze ujęcie z moją ulubioną postacią z tegoż filmu.

- Kręcą cię starsi faceci? – spytał Krzysiek poruszając zabawnie brwiami.

- Czyli Krzychu masz jeszcze szansę – zarechotał Ziomek waląc przyjaciela po plecach.

- Wcale nie jest taki stary. Tutaj ma 43 lata – powiedziałam nie patrząc na nich.

- Mógłby być twoim ojcem – zaśmiał się Zbyszek wskazując na ekran.

- No i co – walnęłam go w żebro i wróciłam do oglądania.

 Po obejrzeniu drugiej części chłopaki stwierdzili, że jestem tutaj od wczoraj a nie zrobili żadnej imprezy powitalnej dlatego też Kurek wyłączył laptopa a reszta chłopaków poleciała po kasę. Zostałam w pokoju sama z Bartkiem.

- Jeżeli tak ma wyglądać oglądanie filmów z wami to ja bardzo dziękuję – zaśmiałam się.

- Tak jest zawsze – uśmiechnął się do mnie.

- Andrea się nie dowie o niczym?

- Nie. Przecież impreza jest w twoim pokoju.

- Nooo to super – opadłam na poduszki a Kurek położył się koło mnie. Przymknęłam oczy i westchnęłam. Poczułam, że materac się ugina a gdy otworzyłam oczy twarz Kurka była tuż nad moją. Miał przymknięte powieki i przybliżał się do mnie, po chwili  wyraźnie czułam, że Kurek mnie pocałował. W powietrzu unosił się silny zapach jego perfum a nasze języki rozpoczęły szalony taniec. Moja jedna ręka błądziła po jego torsie a druga powędrowała na jego szyję a już po chwili zacisnęła się na jego krótkich włosach.

- Chyba miałem się najpierw spytać – szepnął gdy tylko się ode mnie odsunął. Cały czas miałam zamknięte oczy bojąc się że gdy tylko je otworze Kurka i jego pocałunków już nie będzie. – Hej! Zasnęłaś? – usłyszałam jego śmiech a potem poczułam jego palce na moich żebrach. Zaczęłam się śmiać.

- Kurek! Zostaw mam łaskotki! – tarzałam się na łóżku próbując się jakoś uwolnić ale nic z tego. Dopiero po kilku minutach błagania przestał. Usiadłam na łóżku i przypatrywałam mu się. – Tak miałeś się zapytać z tego co pamiętam – wypięłam mu język.

- No to trudno od dzisiaj nie będę, to ci obiecuję – pociągnął mnie za rękę i już po chwili zostałam szczelnie opatulona jego ramionami.

- Czyli, żee ..

- Czyli, że od dzisiaj dokładnie – spojrzał na zegarek na swoim lewym nadgarstku – od godziny 20.34 jesteś moją dziewczyną – pocałował mnie w czubek głowy.

- A jeśli się nie zgodzę? – odchyliłam głowę spoglądając na niego.

- Już za późno – uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował. – A poza tym – mruknął gdy się odsunął – co nie co słyszałem. Wiesz od Zibiego. Właściwie to on powiedział mi że jesteś we mnie zabójczo zakochana – zaśmiał się. Walnęłam go w żebro.

- Zbyszek nie mógł ci nic powiedzieć bo nie gadaliśmy na twój temat.

- Kurczę – powiedział a ja się zaśmiałam po czym wstałam i podeszłam do swojej torebki uwieszonej na jednym z krzeseł. Wyciągnęłam portfel i wyjęłam z niego piętnaście złotych.

- Duża ta impreza będzie? – odwróciłam się w stronę Kurka w jednej ręce trzymając pieniądze a w drugiej portfel. Zaśmiał się i opadł na poduszki.

*

- Nigdy nie pij z siatkarzami! – powiedziałam do siebie wychodząc ze swojego pokoju gdzie impreza trwała w najlepsze. Chłopaki śpiewali i tańczyli do „mówię ci hello a potem goodbye”. Po chwili z pokoju wyszedł również i Kurek. Oczywiście wszyscy od razu zauważyli, że między nami jest coś więcej tak więc co drugą kolejkę pili za nasze szczęście. Oparłam się o parapet a Bartek ustawił się przede mną biorąc mnie za rękę.

- Za chwilę piją za nas – zaśmiał się.

- To już dzisiaj z dwudziesty raz – zawtórowałam mu ale wróciłam do pokoju. W głowie już mi lekko szumiało ale na szczęście nie piłam równo z nimi. Jak się okazało Piter wcale nie jest taki cichy. Gdy tylko otworzyłam drzwi to on właśnie najbardziej zdzierał sobie gardło śpiewając hit Ich Troje „Zawsze z tobą chciałbym być”. – Poczekaj – szepnęłam do Kurka i podeszłam do torebki, która zmieniła swoje miejsce położenia i leżała teraz bliżej drzwi. Wyciągnęłam z niej małą kamerkę i zaczęłam nagrywać. – Ciekawe co Pit powie jutro? – zaśmialiśmy się. Po chwili Krzysiek przywołał nas machnięciem ręki. Podeszliśmy bliżej a wtedy Krzysiek objął mnie i zaczął dziękować za to że odwróciłam uwagę Andrei podczas gdy oni wnosili swój łup do ośrodka. Właściwie to nic takiego nie zrobiłam tylko siedziałam u niego w pokoju i pilnowałam, żeby przez najbliższą godzinę niego nie wychodził. Dostałam wielkiego, mokrego całusa w policzek a następnie chłopaki odśpiewali mi „Sto lat”.  – Nigdy nie pij z siatkarzami – zaśmiałam się cicho.

Po dwóch godzinach okazało się że Kurek ma na laptopie karaoke więc szybko podłączyli sprzęt do telewizora, wzięli moją szczotkę do włosów i dezodorant i zaczęli śpiewać. Na pierwszy ogień poszedł Krzysiu z Ziomkiem potem to już było śpiewanie chórem największych hitów takich jak „Jesteś szalona”, „Za miłość ” czy też „I’m so excited”. Zabawa trwała dopóki ktoś nie oznajmił.

- Chłopaki i dziewczyny – powiedział Kubiak zwracając wzrok na mnie – wódka się skończyła!!!! – złapał się za głowę i pokazał na plecaki gdzie owy trunek się wcześniej znajdował.

- Co już?! – spytał Krzysiek i podszedł sprawdzić czy aby na pewno Kubiak mówi prawdę po czym jeszcze dokładnie obejrzał jego kieszenie na wypadek gdyby Dziku coś schował. – Ty! To trzeba iść po więcej! – wpadł na genialny pomysł.

- Ciekawa jestem gdzie wy do cholery znajdziecie więcej wódki, biedronka z przykrością oznajmiam jest już zamknięta – spojrzałam na swój zegarek – właśnie od ten minuty.

Chłopaki spojrzeli po sobie szukając odpowiedzi. Nagle odezwał się mocno schlany Zbyszek.

- Wiem! Obok Biedronki jest całodobowy! – krzyknął na co wszyscy odpowiedzieli głośnym „Huuuraaa!” i poklepywali go po plecach.

- A jak masz zamiar do niego iść? – spytałam przez co ostudziłam trochę zapał chłopaków.

- To proste! – powiedział Bartek wzruszając ramionami – Pójdziesz do sklepu i przyniesiesz. – Chłopaki znów krzyknęli a ja spojrzałam na Bartka z miną „WTF!”

- Niech idzie Zator on wygląda na trzeźwego – wskazałam na Libero, który czknął a zaraz po tym przechylił się i upadł na podłogę, po chwili można było słyszeć jak chrapie. Mina mi zrzedła. Kuuurdę przecież nie wyjdę! – Dobra a ma ktoś tutaj samochód? – spytałam i dostałam odpowiedź od Kurka. Poszliśmy więc do jego pokoju po kluczyki, które mi dał. Co prawda zdałam na prawko ale dawno nie jeździłam no i wypiłam wcześniej...

Poszło mi lepiej niż myślałam. Z jazdą oczywiście bo pan sprzedawca dziwnie się na mnie popatrzył gdy poprosiłam o kilka butelek wódki. Szybko wróciliśmy. Odłożyliśmy kluczyki do pokoju i poszliśmy do mnie. Było dziwnie cicho. Weszliśmy do środka i okazało się że wszyscy już spali. Zaśmiałam się.

- Co cię tak cieszy? – spytał Bartek wchodząc do pokoju. Wskazałam mu ręką chłopaków i sam się zaśmiał.

- Mam pomysł – powiedziałam i ruchem ręki nakazałam mu odstawić plecak. Zrobił co kazałam, poszłam do torebki i wyciągnęłam markery podałam jednego Kurkowi a ten szeroko się uśmiechnął. Już po kilku minutach chłopaki mieli bardzo zbereźne rysunki lub napisy na twarzy, rękach czy nogach. – Teraz to są piękni! – szepnęłam do Kurka, który objął mnie od tyłu.

- To co idziemy spać? – spytał. Pokiwałam ochoczo głową i poszliśmy do jego pokoju. Położyliśmy się w jednym łóżku, położyłam głowę na jego klatkę piersiową i zasnęłam. 


Zbyszek:

Przebudziłem się dość wcześnie. Głowa mi pękała przy najmniejszym ruchu nie mam zielonego pojęcia ile wczoraj wypiliśmy ale na pewno było tego dużo. Podparłem się na łokciach i zobaczyłem, że Kubiak również się obudził. Kiedy tylko zobaczyłem co Misiek miał wypisane na twarzy zacząłem rechotać.

- Czego się debilu śmiejesz? – spytał lekko wkurzony ale zaraz sam zaczął się śmiać.

- Bo masz coś na twarzy – pokazałem na jego twarz śmiejąc się.

- Ty też – dodał. Momentalnie przestaliśmy się śmiać i spojrzeliśmy po kolegach. Jak się okazało nie było tylko Tośki i Kurka czyli to oni nas wymalowali! Obudziłem resztę kolegów ich reakcja była podobna do mojej i Kubiaka najpierw głupi śmiech a potem pytanie „Kto to kurwa zrobił?”

- TOŚKA!!!!! – krzyknąłem na cały ośrodek.


Tośka:

Obudziło mnie wołanie mojego imienia. Otworzyłam leniwie oczy i przekręciłam się na drugi bok. Skończyło się głośnym lądowaniem na podłodze czym obudziłam rozłożonego na całym łóżku Kurka.

- Co jest?! – spytał podnosząc się i rozglądając gdy zobaczył mnie rozmasowującą sobie plecy zaczął się śmiać.

- Czego się śmiejesz głupi! – fuknęłam na niego. – Obudzili się! – powiedziałam i pobiegłam do drzwi i szybko je zamknęłam od środka.

- Wiesz, że Piter ma klucze? – spytał podchodząc i wtedy ktoś szarpnął za klamkę.

- Ale trochę mu to zajmie zanim się domyśli – zaśmiałam się cicho. – Dobra spadamy! – powiedziałam i pociągnęłam go za rękę w kierunku okna.

- Chcesz skakać przez okno?!

- Ciiszej! – przyłożyłam palec do ust. – Po balkonach – powiedziałam wychylając się za barierkę. – Nie jest tak wysoko – uśmiechnęłam się i przełożyłam jedną nogę. – Nie mów, że się boisz? – zaśmiałam się a walenie do drzwi nasiliło się. – No chodź! Chyba, że chcesz zginąć w rąk tych Guliwerów – popędziłam go i zeszłam na niższy balkon. – Wcale nie jest tak trudno! – zawołałam do niego. Coś mruczał pod nosem ale puściłam to mimo uszu. Po kilku minutach staliśmy już na ziemi właściwie to ja stałam a Kurek klęczał i całował ją. – No już ogarnij się idziemy na śniadanie bo głodna jestem – pociągnęłam go w kierunku głównego wejścia. W wejściu minęliśmy Anastasiego, uśmiechnął się do mnie kiedy zobaczył nasze splecione ręce. Odwzajemniłam gest i weszłam do stołówki. Usiedliśmy przy stoliku gdzie zawsze siedzieli siatkarze i zabraliśmy się do jedzenia. Gdy już kończyliśmy stado Guliwerów weszło do środka.

- To ty! – powiedział Zibi celując we mnie palcem wskazującym. – Pomazałaś nas! – Uśmiechnęłam się. Na twarzach siatkarzy ciągle było widać efekty pracy mojej i Bartka.

- Z małą pomocą – przytuliłam się do Kurka.

- Odegramy się! – zagroził nam Krzysiek i usiadł naprzeciw nas.

- Jak będziecie brać ślub i ksiądz zapyta czy jest ktoś przeciwny temu małżeństwu to wstanę i powiem, że ja! – powiedział Zbyszek. Zaśmiałam się. Poczułam, że ktoś stuka mnie w ramię odwróciłam się okazało się że to Monika.

- No jesteś. Gdzieś ty była całą noc? – spytała. Przygryzłam wargę nie mogłam się wygadać, że siatkarze zrobili malutką imprezę. – Dobra nie ważne. Idziemy. – zakomunikowała i odeszła. Wstałam, pożegnałam się z chłopakami i poszłam za trenerką. 


***
Hejka :). Jak tam w nowym roku szkolnym? Bo u mnie masakra, wstawanie o 6 rano i jeszcze plan lekcji nie mogli ułożyć normalnego tylko osiem przedmiotów zawodowych jednego dnia nam wlepili ;/. 
Pozdrawiam!