środa, 20 listopada 2013

Rozdział 18



Gdy weszliśmy do stołówki wszyscy siatkarze już tam siedzieli wraz z dziewczynami i zajadali się gołąbkami. Aśka coś im opowiadała zaciekle gestykulując. Poszliśmy z Bartkiem po swoje porcje a następnie usiedliśmy na swoich miejscach.

- No i wtedy ona to wypiła i nagle .. BUM! – Iśka klasnęła w dłonie aż podskoczyłam przestraszona. – Wybiegła z klasy nawet się nie oglądając. Potem przez następne cztery bite godziny siedziała w łazience z rozwolnieniem a inne klasy dziękowały nam za to że nie mieli chemii – zakończyła swoją opowieść. Zaśmiałam się razem z resztą siatkarzy. – O no właśnie Tośka podobno wiesz gdzie tutaj jest biedronka – brunetka zwróciła się do mnie.

- Nooo tak.

- No to idziemy. Muszę sobie coś kupić – powiedziała wpychając sobie do ust wielki kawałek mięsa. Spojrzałam na Michalinę i wiedziałam, że ta też została „zmuszona” do tego żeby pójść z nią. Zjadłyśmy więc szybko i pognałyśmy do pokoju po kurtki i kasę. Wychodząc natknęliśmy się na grupę siatkarzy ale żaden nas nie zaczepił ani nic tylko jak najszybciej zamykali się w swoich pokojach jakby bojąc się że Aśka i ich zmusi do wyjścia na dwór.

- Po co ty właściwie idziesz do tego sklepu? – spytałam po kilku minutach drogi.

- No po rękawiczki – odpowiedziała.

- Aha – mruknęłam nie chcę wiedzieć po kiego jej rękawiczki skoro ma je na sobie ale co tam jej nie da się zrozumieć. W Biedronce Aśka szybko znalazła to czego chciała okazało się że chodziło jej o takie gumowe jednorazowe rękawiczki bo miała zamiar się przefarbować na blond. Wzięłyśmy jeszcze chipsy i gumy i powędrowałyśmy do kasy. Szybko zapłaciłyśmy i wróciłyśmy do ośrodka a potem do naszego pokoju. Aśka szybko zabrała się za czytanie ulotki dołączonej do farby.

- A może wy też chcecie się przefarbować mam jeszcze dwa pudełka – uśmiechnęła się pokazując na swoją torbę gdzie znajdowała się farba do włosów. Bez wahania chwyciłam jedno pudełko i zaczęłam studiować ulotkę zamieszczoną w środku. Miśka już rozrabiała farbę.

Po kilkunastu minutach siedziałam już z farbą na głowie i dopiero wtedy do mnie dotarło co ja wyprawiam. Przecież ja nigdy nie byłam blondynką i nie wiem nawet czy mi będzie dobrze w tym kolorze! A mogłam poczekać na efekty u Miśki.

Po dokładnym spłukaniu farby i wysuszeniu włosów spojrzałam w lustro. Efekt był całkiem niezły(dajmy się ponieść wyobraźni ;)), no i najważniejsze wyglądałam w miarę spoko. Było już parę minut po osiemnastej i byłyśmy głodne dlatego też poszłam szybko do stołówki po coś do jedzenia. Na stołówce siedziało kilku siatkarzy w tym i mój Gzybek. Podeszłam szybko do ich stolika.

- Hej! – uśmiechnęłam się. Chłopaki spojrzeli na mnie a po chwili Bartek zaczął się krztusić. Zaśmiałam się i poklepałam go po plecach.- Co jest? Aż tak źle wyglądam nie podobam ci się?

- Niee no co ty – zaprzeczył szybko po czym ujął w palce kosmyk moich włosów i przyjrzał się im. – Całkiem ładnie wyglądasz – uśmiechnął się i pocałował mnie.

- Dzięki a teraz dajcie mi kilka kanapek bo jesteśmy głodne – powiedziałam i zgarnęłam kanapki z talerzy Kurka, Nowakowskiego, Ignaczaka i Ziomka. – No to dzięki. Pa! – pożegnałam się i wyszłam z pomieszczenia potem szybko do windy i do pokoju. Dziewczyny się prawie na mnie rzuciły kiedy tylko dostrzegły jedzenie. Po skonsumowaniu leżałyśmy sobie spokojnie na łóżkach i gadałyśmy o wszystkim i o niczym.

- Ale by się Piotrek zdziwił jakby cie zobaczył w blondzie – zaśmiała się Aśka.

- A co on ma do tego? Przecież zerwaliśmy – Miśka wzruszyła ramionami.

- CO?! – krzyknęłam.- Byłaś z Piotrkiem i nic mi nie powiedzieliście?!

- Oj nie z tym Piotrkiem – machnęła ręką Misia.- Taki jeden od nas ze szkoły.

- Prawie była w ciąży – zaśmiała się Plińska. Wytrzeszczyłam oczy na nie obie, niedowierzając w to co słyszę.

- Zaraz, zaraz! Jak to w ciąży?

- No nie wiesz jak się robi dzieci? – zaśmiała się Aśka.

- Oj dobra koniec! To było dawno – ucięła temat Miśka. – Wydawało mi się że jestem w ciąży ale jednak nie byłam no i potem … A właściwie jak myślałam, że jestem w ciąży Piotrek ze mną zerwał. No i to tyle z tej historii.

- I co teraz ty mi powiesz, że jeszcze ty też byłaś prawie w ciąży? – spojrzałam na Iśkę.

- No co ty – machnęła ręką roześmiana. – Ja się umiem zabezpieczać – pokręciłam głową zrezygnowana. Nagle poczułam wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość od Bartka, że wszyscy siedzą w salonie i oglądają jakiś film.

- Chłopaki się pytają czy idziemy oglądać jakiś film? – spytałam spoglądając na dziewczyny.

- Jasne – odpowiedziała Miśka i szybko wstała z miejsca. Założyłam jeszcze bluzę i wyszłyśmy z pokoju. Kiedy Miśka go zamykała ja zauważyłam, że Zbyszek idzie w naszą stronę. Widziałam na jego twarzy wielki szok tym co zobaczył. Kiedy tylko podszedł do nas zatrzymał się i lustrował nas.

- A wy co? – spytał.

- Co nie można – zaśmiała się Aśka. – Przynajmniej jak palniemy coś głupiego to mamy wymówkę – pokazała na włosy i zaśmiała się. Wszyscy czworo wróciliśmy do salonu gdzie chłopaki siedzieli i oglądali jakiś film. Siadłam Kurkowi na kolana i oparłam się o jego tors. Spojrzałam się na ekran, film był strasznie nudny. – Weź to wyłącz! – powiedziała Aśka i Winiar zaczął skakać po kanałach w końcu zostawił na Polsacie sport gdzie leciała powtórka jakiegoś meczu.

- Ooo! Polska i Brazylia! – zawołałam.

- Nie no będziemy oglądać powtórkę naszego meczu? – spytał Ruciak.

- No a jak – zaśmiała się Miśka. Wszyscy bacznie obserwowali ekran telewizora po chwili mecz się zaczął.

- Nie no jak ten idiota z jedynką mógł to zwalić! – krzyknął Piter unosząc ręce do góry. Zaśmiałyśmy się z dziewczynami.

- Za to ten z szóstką dobrze zagrywa – powiedział Bartek wskazując na telewizor.

-Noo jakoś mu się udaje – mruknął Igła – i tak ten z szesnastką jest najlepszy inni to jacyś drewniacy!

- Boże jaki on ma krzywy nos! – zaśmiał się Winiar widząc siebie na ekranie.

- I jakie ładne oczy! – zawołała Aśka.

- Czy moje włosy serio tak wyglądają z tyłu? – spytał Kubiak macając się po włosach z tyłu głowy.

- Nie, jednak prawy profil mam lepszy – stwierdził Zibi. W końcu pokazali moją ulubioną część meczu. Zwolnione momenty! Wtedy to już praktycznie wszyscy leżeli i płakali.

- Ooo-o! Nóżki jak u modelki! – zaśmiałam się widząc nogi Winiara.

- A jak! Do tapl madyl mógłbym iść – powiedział sam zainteresowany i już po chwili prezentował swoje zgrabne aczkolwiek nieogolone nogi.

- Ja tam bym był Rubik – zwołał Zator

- A Bartek jako kto? – spytał roześmiany Igła.

- Za Dżoane – zaśmiał się.

- Ju ar te(lub jak ktoś woli – ze xD) Best fak te Rest! – zawołał Krzysiek. Zaśmiałam się spoglądając na ekran, mecz leciał sobie dalej a właściwie już jego urywki i wtedy przypomniała mi się sytuacja kiedy miałam jakieś dwanaście czy trzynaście lat i zapytałam się o coś Andrei ale ten powiedział, że wytłumaczy mi kiedyś. Natomiast kiedy zapytałam się o to Zbyszka powiedział, że nie będzie mnie demoralizować.

- Eeej Bartek… - powiedziałam obracając się do niego. – Mogę się ciebie o coś zapytać?

- Boże kobieto! Nie przy wszystkich! – krzyknął Winiar. – Takie sprawy to się załatwia prywatnie i dyskretnie a nie przy tłumie ludzi!

- Nawet nie wiesz o co chcę zapytać! – wypięłam mu język.

- No dobra sorki to miałem powiedzieć jak się już zapytasz. Kontynuuj – machnął ręką.

- Dziękuję – kiwnęłam głową i odwróciłam się znów do przyjmującego. – Mianowicie po co wam te spodenki pod spodenkami? – wskazałam na telewizor by dokładniej określić o co mi chodzi.

- Khe .. – Bartek zakrztusił się a po chwili cała reprezentacja zaczęła się śmiać. – Serio jesteś taka głupia czy tylko udajesz? – śmiał się. Walnęłam go w ramie.

- Nie! I przestań się śmiać bo pytałam się o to Andrei ale powiedział, że jestem za mała a Zbyszek powiedział, że nie będzie mnie demoralizować

- Pytałaś się o to Bartmana!? – spytał i znów zaczął się śmiać. Ha ha bardzo śmieszne niezły mają ubaw.

- Dobra nie to nie – założyłam ręce na piersi.

- No więc – zaczęła Aśka kiedy śmiechy ucichły i można było cokolwiek powiedzieć – to czarne coś to … jakby ci to wytłumaczyć … taki jakby drugi strój. Chłopaki zakładają go na mecze, żeby nic im nie powyłaziło podczas gry – zaśmiała się a ja razem z nią po kilku sekundach dołączyli do nas reszta.

- Nie no! Koniec tego! – zawołam. – Bo już mnie brzuch boli – powiedziałam na co siatkarze po raz kolejny wybuchnęli śmiechem. Po chwili zauważyłam, że Piter wyciąga z kieszeni spodni knopersa. – O! Knopers!

- Noo – przeciągnął głoskę. Trzymał batona i nic z nim nie robił.

- No weź go odpakuj!

- Ok. Przełam sobie – powiedział rzucając mi batona. Chwyciłam go i odpakowałam następnie próbowałam przełamać na pół niestety nie mogłam.

- Nie mogę. Ok będę gryźć – powiedziałam wgryzając się w batona. – Mogę cię karmić? – spytałam Pita na co – znowu – wszyscy zaczęli się śmiać.

- No nie wiem – powiedział Piter kręcąc głową. – A jak mnie Kurek zabije? Kto wtedy będzie najlepszym środkowym na całym świecie? – spytał smuto.

- No ja! – zawołał Marcin.

- Jesteście debile! – zaśmiałam się. Zamachnęłam się żeby odrzucić knopersa Pitowi ale Bartek zabrał mi go i włożył całego do ust.

- Ej!! Noo!! To moje było!! – krzyknął Piter podnosząc się z miejsca i rzucając na Kurka. Bartek idiota zasłonił się mną, na moje nieszczęście, skuliłam się jak najbardziej mogłam.  – No ale kobiety nie będę bił – powiedział przystając nade mną. -  Tym razem masz szczęście! – pogroził mu palcem i wrócił na swoje miejsce.

- Wiecie, że już śnieg stopniał i jest całe dziesięć stopni! – zawołał uradowany Kubiak.

- No i?

- No i to że przypomniało mi się jak byłem mały to byłem harcerzem …


***
Dedykacja dla Marion W ;p czekam na kolejne knopersy :D 
No to chyba tyle. Zmieniłam zdjęcia dziewczyn :) Pozdrawiam!
Ps. Next 4 grudnia

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 17



Obudziłam się wtulona w tors Bartka. Przetarłam oczy i usłyszałam jego głos.
- Już wstałaś? – spojrzałam zaspana na niego i uśmiechnęłam się.
- Która godzina? – spytałam podpierając się na łokciu.
- Dwunasta piętnaście – zdarzył odpowiedzieć kiedy do naszego … znaczy się Bartka pokoju wpadła banda Guliwerów.
- No kochasie koniec tego romansowania – zakomunikował nam Winiar. – Robimy coś? – spytał siadając na podłodze, reszta poszła w jego ślady i siadali tam gdzie było miejsce.
- Niee – jęknęłam opadając na poduszkę – Ja mam robotę! – oznajmiłam wstając z łóżka i porywając laptopa Kurasia.
- Jaką? – spytała Miśka.
- Noo – podrapałam się po głowie. – I wiesz to bardzo ważne … - pokiwałam głową i odpaliłam sprzęt.
- Nic nie powiedziałaś!
- Oj zobaczysz – machnęłam na nią ręką i gdy tylko system się uruchomił od razu weszłam na youtube i włączyłam piosenkę Bruno Marsa – Marry You. Jak już mówiłam wcześniej miałam hopla na jej punkcie a poza tym nie potrafiłam siedzieć przy komputerze nie słuchając muzyki.
- Kurek widzisz! Ona chce się z tobą żenić! – zaśmiał się Igła. Spojrzałam na niego z politowaniem po czym pokazałam, żeby puknął się w głowę. I szybko zmieniłam piosenkę. Padło na Enter Sandman – Metallici.
- Co? – spytałam bo zauważyłam dziwne miny siatkarzy.
- To ty słuchasz takiej muzyki? – zdziwił się Zator.
- Nie no wam dogodzić to naprawdę – pokręciłam głową i znów zmieniłam piosenkę. Włączyłam The Kill – 30 Seconds To Mars. – I nie zamierzam jej zmieniać! – ostrzegłam. Włączyłam swoją  pocztę. Bartek jak zawsze zaglądał mi przez ramię dlatego zdzieliłam go przez łeb i się odsunął. Śpiewałam bezgłośnie razem z wokalistą i przeglądałam wiadomości. O! Monika do mnie napisała. Przeczytałam szybko i odpisałam pokrótce co tutaj robimy i zapewniłam ją że trzymam dietę.
- Ej to co robimy? – spytał Możdżonek. – Nie lubię jej – powiedział obrażony kiedy puściłam Keshę. Zaśmiałam się i pogłośniłam przez co oberwałam od kapitana poduszką.
- Dobra – powiedziałam wylogowując się. – A co wy robicie jak macie wolne?
- Nooo śpimy … - odpowiedział Winiar – Ale już spaliśmy to na drugim miejscu jest jedzenie ale do obiadu jeszcze daleko więc na trzecim miejscu są karty. To co gramy? – zatarł uradowany ręce. Wzruszyłam ramionami i tak nie mieliśmy nic innego do roboty więc czemu nie. Padło jak zwykle na makao. Michał szybko rozdał karty i zaczęła się gra. Oczywiście graliśmy na pytania-zadania jednak po pół godziny gry znudziło nam się to i postanowiliśmy zagrać mały meczyk. Rozeszliśmy się do swoich pokoi żeby się przebrać.
- Nie mam pojęcia po kiego ja się przebieram skoro nie potrafię grać – marudziła Michalina naciągając dresy.
- Daj spokój – machnęłam ręką.- Kiedyś z nimi grałam. Fajna zabawa kiedy za każdym razem zagrywka idzie na ciebie a ty uciekasz – zaśmiałam się na samo wspomnienie tamtego meczu. Założyłam jeszcze tylko buty i związałam włosy w wysokiego kucyka.
- Ja nie mogę! – zawołała Aśka. – Która to która? – spytała pokazując palcem to na mnie to na moją siostrę. Spojrzałyśmy na siebie i chyba pierwszy raz odkąd się odnalazłyśmy wyglądałyśmy tak samo w sensie ubrane, dlatego postanowiłyśmy zamienić się na dzisiaj rolami bez wiedzy Aśki oczywiście. Zaśmiałyśmy się i  wyszłyśmy z pokoju. Iśka zamknęła drzwi i skierowałyśmy się na hale. Po kilku minutach już na niej byłyśmy. Siatkarze odbijali sobie piłę i większość nawet nas nie zauważyła.
- O są w końcu! – zawołał Guma. Posłałyśmy mu uśmiech i też zaczęłyśmy odbijać piłkę. Po jakiś dziesięciu minutach zaczęliśmy wybierać skład, wybierali Zbyszek i Bartek. Oczywiście najpierw wybrali sobie chłopaków dopiero potem spojrzeli na nas. No i oczy wyszły im z orbit. Razem z Miśką się zaśmiałyśmy.
- Yyy … Dobra to ja biorę Tośkę – powiedział Zbyszek.
- No dobra – powiedziała zrezygnowana Miśka i poszła do jego drużyny. Co?! Nawet nie zauważył. Tak więc ja poszłam do drużyny Bartka a Aśka do Zbyszka. Ostatecznie składy wyglądały tak : Ja, Bartek, Winiar, Guma, Możdżon i Krzysiek kontra Zbyszek, Misiek, Miśka, Aśka, Piotrek i Kuba. Reszta chłopaków porozsiadała się i oglądali. Ziomek bawił się w sędziego. Z racji tego, że w ich drużynie były dwie dziewczyny oni zaczynali. Zbyszek był na zagrywce, piłka poszła nie gdzie indziej jak w miejsce gdzie ja stałam! Na szczęście szybko z tegoż miejsca uciekłam do przodu a Winiar odebrał piłkę a Bartek zaczął się śmiać.
- Zachowujesz się zupełnie jak Tośka jak pierwszy raz kiedy z nami grała. Też uciekała przed piłką, co nie Tosiek! – zawołał i spojrzał się na moją siostrę, która stała i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Ostatecznie zdobyliśmy punkt dzięki naszemu kochanemu kapitanowi. Gra toczyła się dalej udało mi się zdobyć AŻ PIĘĆ PUNKTÓW! Wyczyn życia. Ale i tak przez większość czasu uciekałam przed piłką. Po drugiej stronie dziewczyny radziły sobie lepiej. Znaczy Aśka, Miśka była chyba mistrzynią uciekania przed piłką, pobiła mój rekord. Nie daruję jej tego! Mecz skończył się wygraną mojej drużyny! No sorry, jedna dziewczyna przeciwko dwóm. Heheh.  Zeszliśmy z boiska i usiedliśmy na podłodze, żeby odpocząć. Bartek od razu polazł w stronę Miśki i przytulił ją od tyłu po czym szybko ją odwrócił i już chciał pocałować kiedy ta zdzieliła go z liścia. Zakryłam dłonią usta.
- Ała! – złapał się za czerwony policzek. – Za co to?
- Nie jestem Tośka – wzruszyła ramionami. Roześmiałam się na cały głos. Siatkarze spoglądali to na mnie to na Miśkę.
- Ej! Zaraz! Przecież ja wybierałem Tośkę nie Miśkę! – zawołał Zbyszek.
- No tak ale chciałam sprawdzić czy mnie rozpoznasz jak widać nie – wzruszyłam ramionami podchodząc do nich.
- Z zamkniętymi oczami bym cię rozpoznał – prychnął i machnął lekceważąco ręką.
- Doprawdy? – uniosłam brew do góry. – No to zobaczymy. Zamknij oczy! – poleciłam, pokręcił głową rozbawiony ale je zamknął. – Wy też! – wskazałam na resztę. Po chwili wszyscy mieli już zamknięte oczy a ja z Miśką zamieniłyśmy się miejscami kilka razy po czym pozwoliłam chłopakom otworzyć oczy.
- To jest Tośka a to Miśka! – powiedział Zbyszek szybko.
- Nie no co ty! – zawołał Winiar – TO jest Tośka a to Miśka. – Zaśmiałyśmy się z siostrą.
- Czyli, że nie wiesz która to która? – zaśmiała się Aśka.
- Wiem! To Tośka a to Miśka – powtórzył Zibi.
- Wiesz co znacie się tyle lat i nie wiesz, że Tośka stoi tam a nie tu – zaśmiałam się. Miśka wydęła dolną wargę i pokiwała głową.
- No rzesz kurde pieczone nie wnerwiajcie mnie bo doskonale wiem, że ty to ty a ty to ty – powiedział rozzłoszczony Zbyszek a reszta się zaśmiała. – Poczekaj! – zawołał. Podszedł do mnie i zaczął obmacywać moją szyję po czym szybko wyciągnął z pod bluzki złoty wisiorek. – Ha! I co?! Od razu wiedziałem, że to ty – wypiął mi język. Walnęłam go w zamian w ramię. – Jesteście nienormalne! Długo chciałyście tak udawać? – zapytał się.
- Właśnie! – zawtórował mu Bartek. – A jakby Miśka nie zdążyła mi dać po mordzie i bym ją pocałował to potem dostałbym od ciebie!
- Oj przesadzasz – zaśmiałam się przytulając się do niego. Wtem do hali wpadł Andrea. Zawołałam go, żeby podszedł do nas. – Gdzieś był cały dzień?
- To tu to tam – wzruszył ramionami. – Spałem – oznajmił w końcu.
- Dawaj kasę mam towar.
- Serio? – spytał. Siatkarze spojrzeli przerażeni na nas.
- Taa
- To ja idę po kasę – oznajmił. Ostatecznie wróciliśmy razem z nim. Chłopaki byli bardzo ciekawi o jaki towar nam chodzi więc kiedy Andrea nas zostawił a jak zniknęłam w pokoju Pitera i Kurka oczywiste było, że usłyszę jakieś głupie teorie.
- To ona trzyma to w naszym pokoju?! – krzyknął przerażony Piotrek, oczami wyobraźni widziałam jak przy tym łapie się za głowę i otwiera szeroko oczy ze zdumienia. Zaśmiałam się i wzięłam swoją torebkę. Kiedy wyszłam Andrea już stał na swoim poprzednim miejscu. Dał mi dwie dyszki a wtedy ja z torebki wyciągnęłam jeden ze słoików nutelli, które zakupiliśmy dzisiaj z Bartkiem w biedronce.
- Uff! – odetchnął z ulgą Piter widząc co podaję Andrei.- A ja już myślałem, że nasz trener bierze jakieś gówno!- wszyscy spojrzeliśmy na niego bardzo zdziwieni. Pierwszy raz chyba słyszę, żeby ten blondynek odezwał się w taki sposób. W jego ustach to brzmiało jak najgorsze przekleństwo.
- Piter! – zawołał Bartek.
- No co? Też tak myśleliście tylko baliście się że wam trener coś zrobi! – powiedział „obrażony”. – No może oprócz Kurka, Bartmana i Kubiaka – prychnął. Wszyscy jak na zawołanie wybuchnęli śmiechem. Normalnie leżałam na podłodze i wycierałam łzy. Rozbraja ten chłopak mnie coraz bardziej. Po tej chwili radości wszyscy się rozeszli do swoich pokoi, żeby się odświeżyć a potem na stołówkę na obiad. Czekałam cierpliwie jak dziewczyny się wykąpią. W końcu przyszła i na mnie kolej, kiedy Aśka wychodziła z łazienki zapytała:
- Czekać na ciebie?
- Nie, idźcie dogonię was – uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki podczas gdy one skierowały się do stołówki. Zdjęłam bluzkę i spodnie i rzuciłam je na podłogę nucąc sobie coś pod nosem i kiwając się w rytm. Już chciałam się całkiem rozebrać kiedy w lusterku dostrzegłam wyszczerzonego od ucha do ucha Kurka opierającego się o framugę drzwi z rękami założonymi na klatce piersiowej. Szybko okręciłam się w jego kierunku. Pochwyciłam z podłogi moją bluzkę i próbowałam się nią zakryć.
 -Kurek! – krzyknęłam. – Co ty tutaj robisz? – spojrzałam w dół czy faktycznie bluzka zakrywa to co powinna, miałam na sobie bieliznę ale nie chciałam, żeby ten oglądał mnie w takim stroju.
- Nie jestem głodny – wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic i zbliżył się do mnie. – Czemu się zakrywasz?
- Bo nie jestem ubrana? – odpowiedziałam już lekko wkurzona. Ten tylko objął mnie i spojrzał w oczy po czym pocałował. Na początku trochę się krępowałam tym, że stoję właśnie przed nim w samej bieliźnie ale szybko o tym zapomniałam zatracając się w pocałunku, który przerodził się w coś zachłanniejszego. Stanęłam na palcach, jedna ręka powędrowała na kark przyjmującego a druga błądziła gdzieś po jego umięśnionym torsie. Koszulka, którą się zakrywałam znów wylądowała na podłodze. Jego ręce błądziły po moim prawie nagim ciele, czułam przyjemne uczucie gorąca tam gdzie mnie dotykał. W końcu chwycił mnie za uda i podniósł do góry, oplotłam nogami jego biodra i nie przestając się całować Bartek zaprowadził nas do mojego łóżka gdzie delikatnie mnie położył. Zdjął z siebie koszulkę i znów na mnie naparł, zaczął mocować się ze swoim zamkiem od spodni. Po chwili i one znalazły się gdzieś na podłodze. Kiedy dłoń Bartka zbliżyła się do zapięcia stanika w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Stop!  Odsunęłam się od niego szybko. 
- Co jest? – spytał zdezorientowany.
 - Nie mogę … – spojrzałam na niego. Co mam mu powiedzieć?! – Przepraszam! Nie dzisiaj… – przygryzłam dolną wargę. Widziałam, że jest trochę zawiedziony ale kiwnął głową.
- Rozumiem – odsunął się siadając na skraju łóżka.
- Naprawdę … - zaczęłam kładąc rękę na jego udzie.
- Spoko – przerwał mi. – Kiedy indziej – uśmiechnął się po czym wstał i zaczął się ubierać. – To idziemy na obiad?
- Tak. Daj mi kilka minut – powiedziałam zrywając się z miejsca, szybko pognałam do łazienki i wzięłam prysznic. W przeciągu piętnastu minut umyłam się, wysuszyłam włosy i ubrałam po czym wyszłam z łazienki. Bartek siedział na łóżku już ubrany kiedy tylko zauważył, że już wyszłam wstał, złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku drzwi i poszliśmy na stołówkę. 


****
Heej :). Baaardzo podoba mi się końcówka rozdziału a wam :D.
Jutro zebranie :(
Pozdrawiam! 
Ps. Next 20 listopada